120
Józef Chełmoński | "Zakończenie polowania", 1894
Estymacja:
1,000,000 zł - 1,500,000 zł
Pominięte
Aukcja na żywo
Sztuka Dawna. XIX wiek, Modernizm, Międzywojnie • Sesja II
Artysta
Józef Chełmoński (1849 - 1914)
Wymiary
72 x 107 cm
Kategoria
Opis
olej/płótno, 72 x 107 cm, sygnowany i datowany p.d.: 'JÓZEF CHEŁMOŃSKI 1894', na krośnie malarskim fragment niezachowanej, papierowej nalepki z opisem
inne tytuły: Grupa myśliwska, Spoczynek na polowaniu
Opłaty:
- Do kwoty wylicytowanej doliczana jest opłata aukcyjna. Stanowi ona część końcowej ceny obiektu i wynosi 20%.
CHEŁMOŃSKI W KUKLÓWCE: TRANSFORMACJA ARTYSTY
Po złym przyjęciu przez warszawską publiczność nowatorskich, realistycznych obrazów, m.in. „Babiego lata”, Józef Chełmoński w 1875 roku podjął decyzję o wyjeździe do Paryża. Stolica Francji stała się dlań miejscem pobytu na kolejne 12 lat. Artysta osiągnął duże uznanie wśród międzynarodowej, salonowej publiczności. Brawurowo malowane, uwodzące dynamiką życia sceny polskiej i ukraińskiej wsi, w tym słynne „trójki” i „czwórki” przedstawiające pędzące końskie zaprzęgi, cieszyły się uznaniem widzów, ale handlarzy sztuką. Chełmoński podpisał prestiżowy kontrakt z marszandem Adolphem Goupilem i dostarczał ilustracji dla paryskiego czasopisma „Le Monde Illustré”. Chełmoński świetnie zarobkował na swojej twórczości, a zainteresowanie swoją osobą podsycał „egzotycznym” wschodnim strojem czy sforą psów, z którą poruszał się po ulicy. Zarówno ówcześni krytycy, jak i współcześni historycy sztuki zgodni są, że prace okresu paryskiego stały się czasem sztampowe: malarz powielał sprawdzone rozwiązania kompozycyjne i używał podobnej anegdoty malarskiej. Przełom w dziele Chełmońskiego miał się dokonać po 1887 roku, gdy na stałe osiadł w rodzimym kraju.
„(...) Chełmoński wrócił do kraju, i w szeregu obrazów (…) pokazał, że może jeszcze odbierać szczere wrażenia od natury i odtwarzać je z prostotą i świeżością talentu (...)” – pisał Stanisław Witkiewicz (Stanisław Witkiewicz, Józef Chełmoński, „Tygodnik Ilustrowany” 1889, nr 316, s. 35). Wraz z żoną i czwórką dzieci zamieszkał początkowo w domostwie matki w Szymanowie, później w domach innych krewnych. Przebywał w Warszawie u brata Adama oraz u Józefa i Wandy Umińskich. Był także gościem Łoskowskich w Janowicach koło Nieborowa. Ten wczesny okres – lata 1887-89 – był czasem koczowniczego pomieszkiwania u rodziny i znajomych. Artysta nie był pewien, czy pozostanie w Polsce, lecz ostatecznie, w 1889 roku, osiadł w majątku w Kuklówce nieopodal Grodziska Mazowieckiego.
Malarz po powrocie do Polski dokonał twórczego przełomu, powiązanego z odkryciem niemal mistycznej religijności. Jego panteistyczne pojmowanie przyrody – przekonanie o istnieniu Boga w naturze – brało się z osobistego doświadczenia i wyprzedzało tego rodzaju tendencję na gruncie malarskiego symbolizmu. Artystyczna innowacja miała jednak swoją ciemną stronę. W tym czasie borykał się z problemami osobistymi: zmarli jego synowie Józef i Tadeusz oraz córka Hanna i, po rozstaniu z żoną Marią, sam opiekował się trzema dorastającymi córkami. Jedna z nich, Wanda, w ten sposób komentowała przemianę ojca-artysty: „W tych latach już było jej bardzo ciężko wytrzymać z mężem, który zmienił się w brudnego, niechlujnego, małorolnego chłopa i zmienił swój charakter i stosunek do żony” (cyt. za: Tadeusz Matuszczak, Józef Chełmoński, Kraków 2003, s. 8).
Jako gospodarz modrzewiowego dworku i właściciel gospodarstwa wcielił się w rolę chłopa. Współcześni donosili, że jadąc do Kuklówki od strony drogi w kierunku Grodziska, można było spotkać Chełmońskiego bronującego ziemię. Urodzony w Boczkach pod Łowiczem, w rodzinie wójta, od dzieciństwa wiódł życie związane z życiem wsi. Dopiero artystyczna, niemiecka i francuska droga Chełmońskiego tę relację nadwątliła, co znajdowało jednak kompensację w tematyce jego malarstwa. Od 1889 roku artysta, niczym pustelnik, odgrodził się od świata i do swojego domu dopuszczał jedynie niewielu. Chełmoński, pod wpływem rozpadu życia osobistego, ewidentnie uległ załamaniu i wykazywał dużą nieufność w stosunku do otaczających go ludzi. Jednym z niewielu miłych gości w Kuklówce był Wojciech Piechowski (1849-1911), malarz i przyjaciel artysty, który podobno pomieszkiwał w majątku tygodniami. Chełmońskiego i Piechowskiego łączył wspólny temperament i wyobraźnia artystyczna, obydwaj rozmiłowaniu byli w wiejskim życiu.
Należy odnotować, że szczególnie od 1893 roku (śmierć Jana Matejki) Chełmoński był przez krąg krytyki artystycznej i koneserów sztuki kreowany na największego żyjącego malarza polskiego. Przywiązany do ubogiej Kuklówki malarz nie pozostawał zupełnie odizolowany od spotkań towarzyskich czy dyskusji o sztuce. Bywał gościem w pobliskiej Woli Pękoszewskiej u Górskich, gdzie z powodzeniem funkcjonował poważny salon intelektualny. Przyjeżdżał do Radziejowic, gdzie brał udział w spotkaniach i polowaniach w dobrach Krasińskich. Nieopodal leżą Grzegorzewice i Osuchów – dwa majątki, których właścicielem był Feliks Manggha Jasieński, jeden z największych kolekcjonerów sztuki nowoczesnej. Chełmoński w okresie Kuklówki eksponował swoje prace, przede wszystkim, w Towarzystwie Przyjaciół Sztuk Pięknych w Warszawie. Nowa formuła jego sztuki – syntetyczne malarstwo krajobrazowe często ze sztafażem ludzkim czy zwierzęcym – szybko znalazło swoich admiratorów. Pokazywane w Zachęcie prace prędko trafiały do prywatnych kolekcji, a inne odnosiły sukcesy na wystawach międzynarodowych, w Paryżu, Berlinie czy Stanach Zjednoczonych. Od końca lat 80. XIX wieku aż do śmierci malarz wyprawiał na plenery na pobliskie pola, łąki czy do Puszczy Bolimowskiej, lecz również parokrotnie odwiedził Ukrainę, Podole i Polesie. Na 1907 rok przypadł jubileusz artysty: w Krakowie, Lwowie i Warszawie odbyły się trzy wielkie pokazy jego twórczości.
U kresu życia słabło zdrowie i samopoczucie malarza, przybierała na sile również jego dewocja. Ostatnie prace Chełmońskiego powstały w 1913 roku, a na początku 1914 doznał ataku apoplektycznego, co uniemożliwiło mu ukończenie ostatniego obrazu, „Żurawie o poranku”. Chełmońskiemu towarzyszy w polskiej historii sztuki legenda syna mazowieckiej ziemi i piewcy jej pejzażu, który, tęskniąc na obczyźnie, maluje imaginacyjne, rodzime widoki. Urodzony w Boczkach koło Łowicza, istotnie uczynił z mazowieckiej natury i obyczaju główny składnik swojego malarstwa. Współcześni Chełmońskiemu dostrzegali ten intymny związek. Malarka-amatorka, uczennica artysty Pia Górska z Woli Pękoszewskiej wspominała: „Swojej wsi, z jej prostą urodą i szczerością uczuć, pozostał wierny na zawsze” (Józef Chełmoński w oczach współczesnych, P. Górska, http://www.jozefchelmonski.piotrchelmonski.pl/index9.html).
Prezentowane „Zakończenie polowania” z 1894 roku wiąże się z kontrowersją w warszawskim środowisku artystycznym, jakich zresztą wiele było u progu modernizmu w malarstwie polskim. Zniszczenie „Mickiewicza budzącego geniusza poezji” przez jego autora Antoniego Kurzawę w 1890 roku, pocięcie „Szału uniesień” przez Władysława Podkowińskiego w 1894 roku czy odrzucenie przez Komitet Towarzystwa powstałych po powrocie do Polski „czystych” krajobrazów Józefa Chełmońskiego (wystawionych jednak w Salonie Aleksandra Krywulta) to wydarzenia, które budziły szerszą dyskusję i otwierały perspektywy nowoczesności w sztuce polskiej. W 1888 roku, prezentując Towarzystwu Zachęty pięć pejzaży („Południe. Zając”, „Lelaki. Noc letnia”, „Noc gwiaździsta. Jezioro”, „Wschód księżyca” i „Droga w lesie”), jego nowa formuła syntetycznego malarstwa pejzażowego spotkała się odrzuceniem. Obrońca malarza, krytyk Stanisław Witkiewicz pisał w obronie jego koncepcji: „Czy są to wrażenia z natury, czy wyraz usposobień, nastrojów samego malarza, wypowiedziane za pomocą malarstwa, w każdym razie jest w nich dużo prawdy. Motyw prosty redukuje się do kilku tonów, żadnej komplikacji, układania, żadnej roboty refleksyjnej, żadnej techniki – nic, tylko pewna chwila życia. W stosunku do naszej wystawy są to rzeczy bardzo nowe. Nie mają one nic wspólnego z tą całą, na sprzedaż na, „na zakup” robioną tandetą, która swymi koniczkami, pejzażyczkami, kawałeczkami, obrazeczkami zapycha wystawę i cieszy się powodzeniem u miłośników i znawców” (Stanisław Witkiewicz Stanisław, Trwałe nieporozumienie. O stosunku TZSP do twórczości Chełmońskiego, „Życie” 1889, nr 1, s. 8).
Zachętowska ekspozycja, na której pokazywano „Zakończenie polowania” jest słynna przede wszystkim z powodu pocięcia „Szału” przez Podkowińskiego 24 kwietnia 1894 roku. Dzieło to było dla ówczesnej publiczności szokujące i wzbudziło szerokie zainteresowanie widowni, która licznie napływała do Zachęty. Artysta z zupełnie nieznanych powodów (mówi się o nieszczęśliwej miłości do Ewy Kotarbińskiej) pociął obraz nożem, co dodatkowo wzbudziło falę konsternacji wśród widzów i krytyków. Na tej samej wystawie Chełmoński eksponował jeszcze cztery inne prace, a „Zakończenie polowania” ściągnęło na siebie uwagę krytyków, którzy ganili dosadny realizm Chełmońskiego. Wojciech Gerson, mistrz malarza, pisał o zachętowskiej ekspozycji w 1894 roku: „W zakresie obrazków potocznych mamy do zanotowania „Spoczynek po polowaniu” Chełmońskiego (…) jest zbiorem portretów i dla nich wymalowany, żywioł artystyczny został tu więc przez postawione żądanie pochłonięty (…)” (Wojciech Gerson, Wystawa Towarzystwa Sztuk Pięknych, „Kurier Warszawski” 1894, r. 74, nr 109, s. 2). Recenzent „Kurjera porannego” donosił: „’Zakończenie polowania’ Józefa Chełmońskiego nie odpowiada temu, czego mamy prawo od tego artysty wymagać, tak dalece, iż ze zdziwieniem stajemy przed tym zimnym, bezbarwnym, sztywnym obrazkiem, zapytując, czy wykonała go ta sama ręka, której zawdzięczamy ‘Wiosnę’, ‘Czajki’, ‘Wezbrane wody’, ‘Kuropatwy’ i tyle innych żywo tkwiących w pamięci tych, co je widzieli. W ‘Zakończeniu polowania’ zgromadzeni myśliwi i myśliwe są martwe i płaskie, choć podobno portretowane, a nawet las i krajobraz nie dorównywa innym pracom Chełmońskiego” (W. M., Ze Sztuki, „Kurjer Poranny” 1894, r. XVIII, nr 117, s. 5).
Chełmoński na tle ośnieżonej kurtyny lasu umieścił szereg postaci – uczestników polowania. Ich graficzny realizm bliski jest współczesnym portretom fotograficznym, a jako daleką historyczno-artystyczną referencję wymienić można portrety zbiorowe mieszczan holenderskich. Praca Chełmońskiego, zapewne, wiąże się z konkretnym zamówieniem. Chociaż po śmierci Jana Matejki w 1893 roku Chełmoński był uważany za najważniejszego polskiego malarza, to okres Kuklówki był dla niego fatalny, jeśli chodzi o finanse. Artysta oddał się wiejskiemu życiu i nie troszczył się o warunki własnego bytowania. Bywał jednak w zaprzyjaźnionych, okolicznych majątkach, tj. w Woli Pękoszewskiej u Górskich, w Guzowie Sobańskich i Radziejowicach Krasińskich. Radziejowice były na przełomie wieków nie tylko znaną ziemiańską siedzibą, lecz również rozpoznawalny na skalę całego kraju salonem intelektualnym na skalę całego kraju. Bywali tam luminarze polskiej kultury, na czele z Henrykiem Sienkiewiczem, którego pobytowi w dobrach rodzinnych niewielką publikację poświęcił Edward Krasiński (1870-1940) (O Radziejowicach i ich gościach niektórych [ze wspomnień o Sienkiewiczu], Warszawa 1934). Nota bene, Chełmoński fanem polowań nie był i nie przejawiał do nich zupełnie zamiłowania. Krasiński w swojej publikacji opisuje, jak malarz przypadkowo postrzelił w ucho innego uczestnika łowów. „Naturę kochał – pisze Krasiński – wypatrywał ją i chwytał na gorącym uczynku, spijając tajemnice jej czaru, jak rosę niebieską, wdychał pełną piersią jej boskie zapachy, wchłaniał w duszę jej kształty, barwy, jej ciszę lub niepokój. Zdarzyło mi się podpatrzeć go kilkakrotnie, jak otulony w burkę siadywał w borze czy na łąkach lub polanach i robił szkice. Nadawała się do tego malownicza i dzika knieja radziejowicka, część słynnej ongi królewskiej jaktorowskiej puszczy” (Edward Krasiński, O Radziejowicach i ich gościach niektórych [ze wspomnień o Sienkiewiczu], Warszawa 1934, s. 17-18).
„Gdyby szukać zasadniczych cech twórczości Chełmońskiego, to upatrywać by ich przede wszystkim należało w znakomitym chwytaniu ruchu, w doskonałym wywoływaniu w krajobrazach zamierzonego nastroju, wreszcie w szczerości, z jaką dany temat zawsze traktuje w zupełnym braku wszelkiej maniery. (…) Bądźmy również szczerymi, jak szczerym jest sam artysta. Pomimo jednogłośnych zachwytów krytyki fachowej obrazy Chełmońskiego nie wywierają na publiczność naszą stosownego do ich wysokiej wartości wrażenia. Nie działają wcale prawie na wyobraźnię (…), sprawiają one przede wszystkim rozkosz smakowi artystycznemu, a tego właśnie odczucia artyzmu ze świecą u nas szukać”.
Czesław Jankowski, Przegląd artystyczny, „Tygodnik Ilustrowany” 1890, nr 25
W latach 1867-71 odbył studia malarskie w Klasie Rysunkowej oraz w prywatnej pracowni Wojciecha Gersona w Warszawie. W latach 1871-74 studiował w Akademii Sztuk Pięknych w Monachium, gdzie związany był z polską kolonią artystyczną skupioną wokół Józefa Brandta i Maksymiliana Gierymskiego. Momentem formatywnym dla twórczości Chełmońskiego były podróże na Podole i Ukrainę (1872 i 1874-75). Do 1887 roku mieszkał w Paryżu, gdzie jego malarstwo cieszyło się dużą popularnością. Następnie powrócił do kraju, osiedlając się w Kuklówce k. Grodziska Mazowieckiego. Był jednym z najwybitniejszych polskich malarzy pejzażystów drugiej połowy XIX oraz początku XX stulecia. Malował realistyczne i nastrojowe w charakterze krajobrazy i sceny rodzajowe inspirowane mazowiecką czy kresową przyrodą. Obrazy Chełmońskiego znajdują się w najważniejszych kolekcjach publicznych Polsce, a także europejskich i amerykańskich zbiorach prywatnych.
Description:
"The end of hunting", 1894
oil/canvas, 72 x 107 cm; signed and dated lower right: 'JOZEF CHELMONSKI 1894', on the stretcher a part of not preserved, paper label with description
anothers titles: Grupa mysliwska, Spoczynek na polowaniu,
Additional Charge Details
- In addition to the hammer price, the successful bidder agrees to pay us a buyer's premium on the hammer price of each lot sold. On all lots we charge 20 % of the hammer price.
inne tytuły: Grupa myśliwska, Spoczynek na polowaniu
Opłaty:
- Do kwoty wylicytowanej doliczana jest opłata aukcyjna. Stanowi ona część końcowej ceny obiektu i wynosi 20%.
CHEŁMOŃSKI W KUKLÓWCE: TRANSFORMACJA ARTYSTY
Po złym przyjęciu przez warszawską publiczność nowatorskich, realistycznych obrazów, m.in. „Babiego lata”, Józef Chełmoński w 1875 roku podjął decyzję o wyjeździe do Paryża. Stolica Francji stała się dlań miejscem pobytu na kolejne 12 lat. Artysta osiągnął duże uznanie wśród międzynarodowej, salonowej publiczności. Brawurowo malowane, uwodzące dynamiką życia sceny polskiej i ukraińskiej wsi, w tym słynne „trójki” i „czwórki” przedstawiające pędzące końskie zaprzęgi, cieszyły się uznaniem widzów, ale handlarzy sztuką. Chełmoński podpisał prestiżowy kontrakt z marszandem Adolphem Goupilem i dostarczał ilustracji dla paryskiego czasopisma „Le Monde Illustré”. Chełmoński świetnie zarobkował na swojej twórczości, a zainteresowanie swoją osobą podsycał „egzotycznym” wschodnim strojem czy sforą psów, z którą poruszał się po ulicy. Zarówno ówcześni krytycy, jak i współcześni historycy sztuki zgodni są, że prace okresu paryskiego stały się czasem sztampowe: malarz powielał sprawdzone rozwiązania kompozycyjne i używał podobnej anegdoty malarskiej. Przełom w dziele Chełmońskiego miał się dokonać po 1887 roku, gdy na stałe osiadł w rodzimym kraju.
„(...) Chełmoński wrócił do kraju, i w szeregu obrazów (…) pokazał, że może jeszcze odbierać szczere wrażenia od natury i odtwarzać je z prostotą i świeżością talentu (...)” – pisał Stanisław Witkiewicz (Stanisław Witkiewicz, Józef Chełmoński, „Tygodnik Ilustrowany” 1889, nr 316, s. 35). Wraz z żoną i czwórką dzieci zamieszkał początkowo w domostwie matki w Szymanowie, później w domach innych krewnych. Przebywał w Warszawie u brata Adama oraz u Józefa i Wandy Umińskich. Był także gościem Łoskowskich w Janowicach koło Nieborowa. Ten wczesny okres – lata 1887-89 – był czasem koczowniczego pomieszkiwania u rodziny i znajomych. Artysta nie był pewien, czy pozostanie w Polsce, lecz ostatecznie, w 1889 roku, osiadł w majątku w Kuklówce nieopodal Grodziska Mazowieckiego.
Malarz po powrocie do Polski dokonał twórczego przełomu, powiązanego z odkryciem niemal mistycznej religijności. Jego panteistyczne pojmowanie przyrody – przekonanie o istnieniu Boga w naturze – brało się z osobistego doświadczenia i wyprzedzało tego rodzaju tendencję na gruncie malarskiego symbolizmu. Artystyczna innowacja miała jednak swoją ciemną stronę. W tym czasie borykał się z problemami osobistymi: zmarli jego synowie Józef i Tadeusz oraz córka Hanna i, po rozstaniu z żoną Marią, sam opiekował się trzema dorastającymi córkami. Jedna z nich, Wanda, w ten sposób komentowała przemianę ojca-artysty: „W tych latach już było jej bardzo ciężko wytrzymać z mężem, który zmienił się w brudnego, niechlujnego, małorolnego chłopa i zmienił swój charakter i stosunek do żony” (cyt. za: Tadeusz Matuszczak, Józef Chełmoński, Kraków 2003, s. 8).
Jako gospodarz modrzewiowego dworku i właściciel gospodarstwa wcielił się w rolę chłopa. Współcześni donosili, że jadąc do Kuklówki od strony drogi w kierunku Grodziska, można było spotkać Chełmońskiego bronującego ziemię. Urodzony w Boczkach pod Łowiczem, w rodzinie wójta, od dzieciństwa wiódł życie związane z życiem wsi. Dopiero artystyczna, niemiecka i francuska droga Chełmońskiego tę relację nadwątliła, co znajdowało jednak kompensację w tematyce jego malarstwa. Od 1889 roku artysta, niczym pustelnik, odgrodził się od świata i do swojego domu dopuszczał jedynie niewielu. Chełmoński, pod wpływem rozpadu życia osobistego, ewidentnie uległ załamaniu i wykazywał dużą nieufność w stosunku do otaczających go ludzi. Jednym z niewielu miłych gości w Kuklówce był Wojciech Piechowski (1849-1911), malarz i przyjaciel artysty, który podobno pomieszkiwał w majątku tygodniami. Chełmońskiego i Piechowskiego łączył wspólny temperament i wyobraźnia artystyczna, obydwaj rozmiłowaniu byli w wiejskim życiu.
Należy odnotować, że szczególnie od 1893 roku (śmierć Jana Matejki) Chełmoński był przez krąg krytyki artystycznej i koneserów sztuki kreowany na największego żyjącego malarza polskiego. Przywiązany do ubogiej Kuklówki malarz nie pozostawał zupełnie odizolowany od spotkań towarzyskich czy dyskusji o sztuce. Bywał gościem w pobliskiej Woli Pękoszewskiej u Górskich, gdzie z powodzeniem funkcjonował poważny salon intelektualny. Przyjeżdżał do Radziejowic, gdzie brał udział w spotkaniach i polowaniach w dobrach Krasińskich. Nieopodal leżą Grzegorzewice i Osuchów – dwa majątki, których właścicielem był Feliks Manggha Jasieński, jeden z największych kolekcjonerów sztuki nowoczesnej. Chełmoński w okresie Kuklówki eksponował swoje prace, przede wszystkim, w Towarzystwie Przyjaciół Sztuk Pięknych w Warszawie. Nowa formuła jego sztuki – syntetyczne malarstwo krajobrazowe często ze sztafażem ludzkim czy zwierzęcym – szybko znalazło swoich admiratorów. Pokazywane w Zachęcie prace prędko trafiały do prywatnych kolekcji, a inne odnosiły sukcesy na wystawach międzynarodowych, w Paryżu, Berlinie czy Stanach Zjednoczonych. Od końca lat 80. XIX wieku aż do śmierci malarz wyprawiał na plenery na pobliskie pola, łąki czy do Puszczy Bolimowskiej, lecz również parokrotnie odwiedził Ukrainę, Podole i Polesie. Na 1907 rok przypadł jubileusz artysty: w Krakowie, Lwowie i Warszawie odbyły się trzy wielkie pokazy jego twórczości.
U kresu życia słabło zdrowie i samopoczucie malarza, przybierała na sile również jego dewocja. Ostatnie prace Chełmońskiego powstały w 1913 roku, a na początku 1914 doznał ataku apoplektycznego, co uniemożliwiło mu ukończenie ostatniego obrazu, „Żurawie o poranku”. Chełmońskiemu towarzyszy w polskiej historii sztuki legenda syna mazowieckiej ziemi i piewcy jej pejzażu, który, tęskniąc na obczyźnie, maluje imaginacyjne, rodzime widoki. Urodzony w Boczkach koło Łowicza, istotnie uczynił z mazowieckiej natury i obyczaju główny składnik swojego malarstwa. Współcześni Chełmońskiemu dostrzegali ten intymny związek. Malarka-amatorka, uczennica artysty Pia Górska z Woli Pękoszewskiej wspominała: „Swojej wsi, z jej prostą urodą i szczerością uczuć, pozostał wierny na zawsze” (Józef Chełmoński w oczach współczesnych, P. Górska, http://www.jozefchelmonski.piotrchelmonski.pl/index9.html).
Prezentowane „Zakończenie polowania” z 1894 roku wiąże się z kontrowersją w warszawskim środowisku artystycznym, jakich zresztą wiele było u progu modernizmu w malarstwie polskim. Zniszczenie „Mickiewicza budzącego geniusza poezji” przez jego autora Antoniego Kurzawę w 1890 roku, pocięcie „Szału uniesień” przez Władysława Podkowińskiego w 1894 roku czy odrzucenie przez Komitet Towarzystwa powstałych po powrocie do Polski „czystych” krajobrazów Józefa Chełmońskiego (wystawionych jednak w Salonie Aleksandra Krywulta) to wydarzenia, które budziły szerszą dyskusję i otwierały perspektywy nowoczesności w sztuce polskiej. W 1888 roku, prezentując Towarzystwu Zachęty pięć pejzaży („Południe. Zając”, „Lelaki. Noc letnia”, „Noc gwiaździsta. Jezioro”, „Wschód księżyca” i „Droga w lesie”), jego nowa formuła syntetycznego malarstwa pejzażowego spotkała się odrzuceniem. Obrońca malarza, krytyk Stanisław Witkiewicz pisał w obronie jego koncepcji: „Czy są to wrażenia z natury, czy wyraz usposobień, nastrojów samego malarza, wypowiedziane za pomocą malarstwa, w każdym razie jest w nich dużo prawdy. Motyw prosty redukuje się do kilku tonów, żadnej komplikacji, układania, żadnej roboty refleksyjnej, żadnej techniki – nic, tylko pewna chwila życia. W stosunku do naszej wystawy są to rzeczy bardzo nowe. Nie mają one nic wspólnego z tą całą, na sprzedaż na, „na zakup” robioną tandetą, która swymi koniczkami, pejzażyczkami, kawałeczkami, obrazeczkami zapycha wystawę i cieszy się powodzeniem u miłośników i znawców” (Stanisław Witkiewicz Stanisław, Trwałe nieporozumienie. O stosunku TZSP do twórczości Chełmońskiego, „Życie” 1889, nr 1, s. 8).
Zachętowska ekspozycja, na której pokazywano „Zakończenie polowania” jest słynna przede wszystkim z powodu pocięcia „Szału” przez Podkowińskiego 24 kwietnia 1894 roku. Dzieło to było dla ówczesnej publiczności szokujące i wzbudziło szerokie zainteresowanie widowni, która licznie napływała do Zachęty. Artysta z zupełnie nieznanych powodów (mówi się o nieszczęśliwej miłości do Ewy Kotarbińskiej) pociął obraz nożem, co dodatkowo wzbudziło falę konsternacji wśród widzów i krytyków. Na tej samej wystawie Chełmoński eksponował jeszcze cztery inne prace, a „Zakończenie polowania” ściągnęło na siebie uwagę krytyków, którzy ganili dosadny realizm Chełmońskiego. Wojciech Gerson, mistrz malarza, pisał o zachętowskiej ekspozycji w 1894 roku: „W zakresie obrazków potocznych mamy do zanotowania „Spoczynek po polowaniu” Chełmońskiego (…) jest zbiorem portretów i dla nich wymalowany, żywioł artystyczny został tu więc przez postawione żądanie pochłonięty (…)” (Wojciech Gerson, Wystawa Towarzystwa Sztuk Pięknych, „Kurier Warszawski” 1894, r. 74, nr 109, s. 2). Recenzent „Kurjera porannego” donosił: „’Zakończenie polowania’ Józefa Chełmońskiego nie odpowiada temu, czego mamy prawo od tego artysty wymagać, tak dalece, iż ze zdziwieniem stajemy przed tym zimnym, bezbarwnym, sztywnym obrazkiem, zapytując, czy wykonała go ta sama ręka, której zawdzięczamy ‘Wiosnę’, ‘Czajki’, ‘Wezbrane wody’, ‘Kuropatwy’ i tyle innych żywo tkwiących w pamięci tych, co je widzieli. W ‘Zakończeniu polowania’ zgromadzeni myśliwi i myśliwe są martwe i płaskie, choć podobno portretowane, a nawet las i krajobraz nie dorównywa innym pracom Chełmońskiego” (W. M., Ze Sztuki, „Kurjer Poranny” 1894, r. XVIII, nr 117, s. 5).
Chełmoński na tle ośnieżonej kurtyny lasu umieścił szereg postaci – uczestników polowania. Ich graficzny realizm bliski jest współczesnym portretom fotograficznym, a jako daleką historyczno-artystyczną referencję wymienić można portrety zbiorowe mieszczan holenderskich. Praca Chełmońskiego, zapewne, wiąże się z konkretnym zamówieniem. Chociaż po śmierci Jana Matejki w 1893 roku Chełmoński był uważany za najważniejszego polskiego malarza, to okres Kuklówki był dla niego fatalny, jeśli chodzi o finanse. Artysta oddał się wiejskiemu życiu i nie troszczył się o warunki własnego bytowania. Bywał jednak w zaprzyjaźnionych, okolicznych majątkach, tj. w Woli Pękoszewskiej u Górskich, w Guzowie Sobańskich i Radziejowicach Krasińskich. Radziejowice były na przełomie wieków nie tylko znaną ziemiańską siedzibą, lecz również rozpoznawalny na skalę całego kraju salonem intelektualnym na skalę całego kraju. Bywali tam luminarze polskiej kultury, na czele z Henrykiem Sienkiewiczem, którego pobytowi w dobrach rodzinnych niewielką publikację poświęcił Edward Krasiński (1870-1940) (O Radziejowicach i ich gościach niektórych [ze wspomnień o Sienkiewiczu], Warszawa 1934). Nota bene, Chełmoński fanem polowań nie był i nie przejawiał do nich zupełnie zamiłowania. Krasiński w swojej publikacji opisuje, jak malarz przypadkowo postrzelił w ucho innego uczestnika łowów. „Naturę kochał – pisze Krasiński – wypatrywał ją i chwytał na gorącym uczynku, spijając tajemnice jej czaru, jak rosę niebieską, wdychał pełną piersią jej boskie zapachy, wchłaniał w duszę jej kształty, barwy, jej ciszę lub niepokój. Zdarzyło mi się podpatrzeć go kilkakrotnie, jak otulony w burkę siadywał w borze czy na łąkach lub polanach i robił szkice. Nadawała się do tego malownicza i dzika knieja radziejowicka, część słynnej ongi królewskiej jaktorowskiej puszczy” (Edward Krasiński, O Radziejowicach i ich gościach niektórych [ze wspomnień o Sienkiewiczu], Warszawa 1934, s. 17-18).
„Gdyby szukać zasadniczych cech twórczości Chełmońskiego, to upatrywać by ich przede wszystkim należało w znakomitym chwytaniu ruchu, w doskonałym wywoływaniu w krajobrazach zamierzonego nastroju, wreszcie w szczerości, z jaką dany temat zawsze traktuje w zupełnym braku wszelkiej maniery. (…) Bądźmy również szczerymi, jak szczerym jest sam artysta. Pomimo jednogłośnych zachwytów krytyki fachowej obrazy Chełmońskiego nie wywierają na publiczność naszą stosownego do ich wysokiej wartości wrażenia. Nie działają wcale prawie na wyobraźnię (…), sprawiają one przede wszystkim rozkosz smakowi artystycznemu, a tego właśnie odczucia artyzmu ze świecą u nas szukać”.
Czesław Jankowski, Przegląd artystyczny, „Tygodnik Ilustrowany” 1890, nr 25
W latach 1867-71 odbył studia malarskie w Klasie Rysunkowej oraz w prywatnej pracowni Wojciecha Gersona w Warszawie. W latach 1871-74 studiował w Akademii Sztuk Pięknych w Monachium, gdzie związany był z polską kolonią artystyczną skupioną wokół Józefa Brandta i Maksymiliana Gierymskiego. Momentem formatywnym dla twórczości Chełmońskiego były podróże na Podole i Ukrainę (1872 i 1874-75). Do 1887 roku mieszkał w Paryżu, gdzie jego malarstwo cieszyło się dużą popularnością. Następnie powrócił do kraju, osiedlając się w Kuklówce k. Grodziska Mazowieckiego. Był jednym z najwybitniejszych polskich malarzy pejzażystów drugiej połowy XIX oraz początku XX stulecia. Malował realistyczne i nastrojowe w charakterze krajobrazy i sceny rodzajowe inspirowane mazowiecką czy kresową przyrodą. Obrazy Chełmońskiego znajdują się w najważniejszych kolekcjach publicznych Polsce, a także europejskich i amerykańskich zbiorach prywatnych.
Description:
"The end of hunting", 1894
oil/canvas, 72 x 107 cm; signed and dated lower right: 'JOZEF CHELMONSKI 1894', on the stretcher a part of not preserved, paper label with description
anothers titles: Grupa mysliwska, Spoczynek na polowaniu,
Additional Charge Details
- In addition to the hammer price, the successful bidder agrees to pay us a buyer's premium on the hammer price of each lot sold. On all lots we charge 20 % of the hammer price.
Technika
olej/płótno
Sygnatura
sygnowany i datowany p.d.: 'JÓZEF CHEŁMOŃSKI 1894'
Proweniencja
kolekcja prywatna, Polska
Literatura
Janina Wiercińska, Katalog prac wystawionych w Towarzystwie Zachęty Sztuk Pięknych w Warszawie w latach 1860-1914, Wrocław-Warszawa-Kraków 1969, s. 50 ; Józef Chełmoński, "Górnoślązak" 1914, XV, nr 85, s. 3 ; Henryk Piątkowski, Józef Chełmoński, "Literatura i Sztuka. Dodatek do Dziennika Poznańskiego" 1914, VI, nr 15, s. 227; Henryk Piątkowski, Józef Chełmoński, "Kurier Warszawski" 1914, 94, nr 97, s. 1-2; Sprawozdanie Komitetu Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych w Królestwie Polskim za rok 1894, Warszawa 1895, s. 31; W. M., Ze Sztuki, "Kurier Poranny" 1894, XVIII, nr 117, s. 5; Wojciech Gerson, Wystawa Towarzystwa Sztuk Pięknych, "Kurier Warszawski" 1894, 74, nr 109, s. 2; Ze Sztuki, "Kurier Warszawski" 1894, 74, nr 79, s. 5
Wystawiany
Towarzystwo Zachęty Sztuk Pięknych w Królestwie Polskim, Warszawa, 1894