11
Artur Szolc | "The Talk", 2023
Estymacja:
15,000 zł - 20,000 zł
Sprzedane
15,000 zł
Aukcja na żywo
Sztuka Fantastyczna. Surrealizm i Realizm Magiczny
Artysta
Artur Szolc (1973)
Wymiary
90,5 x 61 cm
Kategoria
Opis
akryl/deska, 90,5 x 61 cm, sygnowany i datowany l.g. i p.d.: 'Szolc 23', sygnowany, datowany i opisany na odwrociu: '"THE TALK" | ARTUR SZOLC | Szolc'
Opłaty:
- Do kwoty wylicytowanej doliczana jest opłata aukcyjna. Stanowi ona część końcowej ceny obiektu i wynosi 20%.
„Pierwszy obraz z ‘piątką’ z przodu wymagał ode mnie podejścia innego, w miarę możliwości nowatorskiego i może pod jakimś kątem refleksyjnego. Po półwieczu doświadczeń, od najmłodszych lat do dziś, uważam, że ani wiek, ani różnica pokoleń nie stanowi przeszkody w konstruktywnej rozmowie, która jednocześnie prowadzi do rozwoju świata, a z drugiej strony chroni, utrzymuje i pielęgnuje tradycje. Zatem dzięki wiedzy i zdobytym doświadczeniom naszych przodków ulepsza również świat. Najlepiej oczywiście znaleźć balans pomiędzy tradycją a nowoczesnością. Praca ta jest pełna symboliki, ale również możliwości do swojej osobistej interpretacji (…). Poza tym to również pierwszy mój obraz, który można powiesić w odwrotną stronę i zmieni znaczenie, a co za tym idzie, można go inaczej interpretować…”.
Artur Szolc
Artur Szolc to artysta wielu talentów. Od wczesnego dzieciństwa, gdy nie można było wyjść z domu, spędzał czas na rysowaniu, a gdy pogoda była dobra, uprawiał rozmaite sporty. W połowie lat 80. zaczął słuchać rocka i metalu. Przy czym zaintrygowało go nie tylko brzmienie muzyki, ale też cała stylistyka związana z tymi gatunkami muzycznymi – na przykład mroczne okładki albumów. To był prawdziwy powiew Zachodu, wolności, który spotęgował jego fascynację. Muzyka pobudzała go do działania, do robienia nowych rzeczy. W tamtych czasach miał trzy główne pasje: słuchanie muzyki, zajęcia sportowe i rysowanie. To właśnie sztuka sprawiała, że mógł się wyciszyć i wsłuchać w siebie. Zaczął od tworzenia dla znajomych. Początkowo malował kolegom koszulki metalowe oraz pejzaże z pocztówek i plenerów. Wkrótce pojawiła się nowa pasja, która zdominowała jego życie. Gdy Szolc poszedł do szkoły średniej, zaczął grać na perkusji w zespole Annalist. Życie pisze ciekawe scenariusze, dzięki muzyce Szolc poznał bowiem wielu ludzi, którzy przekonali go, by znów zaczął malować i rysować. Tak też uczynił, jednak po pewnym czasie malowanie na płótnie i rysowanie na papierze go znudziło, chciał spróbować czegoś nowego. W 1999 kupił pierwszą maszynkę do tatuażu i od tego momentu zaczął rozwijać się także w tym kierunku. Jego kariera nabrała rozpędu, szczególnie ta muzyczna. Pojawiały się kolejne płyty i zespoły. Kariera muzyczna wymagała od Szolca zaangażowania, przez co miał mniej czasu na malowanie i rysowanie. Dużą część zajmował też tatuaż i tak jest do dziś. Szolc to artysta spełniony i szczęśliwy, aż dziw bierze, że tak zapracowany człowiek znajduje czas, by namalować obrazy na nasze aukcje. Jednak, ku naszemu zadowoleniu, praktycznie na każdej aukcji Sztuki Fantastycznej pojawia się nowy, ciekawy obraz Szolca. Jak sam twierdzi, jego sekretem jest to, że niezależnie od tego, czym się zajmuje, to robi to z zapałem, bo robi to, co kocha i ma nadzieję, że to widać. Cały czas w jego życiu malarstwo, muzyka i tatuaż przeplatają się i wzajemnie dopełniają. Artysta wierzy, że to dopiero początek i czeka go jeszcze wiele wspaniałych momentów związanych z tatuowaniem, malowaniem oraz graniem. Szolc jest otwarty na nowe doświadczenia i znajomości. Stawia sobie za cel, by często przebywać pośród ludzi, gdyż jego zdaniem to kontakty międzyludzkie tworzą prawdziwy fundament jego twórczości.
Do tej filozofii życiowej nawiązuje również jego najnowszy obraz „The talk”. Wizualizuje on przepływ informacji pomiędzy pokoleniami. Jest to wyjątkowe dzieło w twórczości Szolca. Po pierwsze dlatego, że to pierwszy obraz namalowany po ukończeniu 50. urodzin przez mistrza, a po drugie jest to praca, którą można dowolnie zawiesić. Jest skonstruowany niczym karta do gry. Można go obracać. Co ciekawe, w zależności od ułożenia, obraz zmienia swoje znaczenie. Dzieło przedstawia klepsydrę (symbol upływającego czasu) na tle styku Kosmosu z Ziemią. W jednej części owej klepsydry znajduje się staroświecki telefon, w drugiej widnieje smartfon najnowszej generacji. Z całą pewnością telefony możemy uznać za symbole komunikacji międzyludzkiej.
Na samym początku warto wyjaśnić, co oznacza słowo „telefon”. Pochodzi ono z greckiego i jest połączeniem wyrazów tēle (daleki) oraz phōnē (głos). To internacjonalizm, stąd w językach: polskim, angielskim, francuskim i wielu innych brzmi ono bardzo podobnie (telefon, telephone, téléphone itd.).
Alexander Bell, któremu do dzisiaj przypisuje się wynalezienie telefonu (choć nie jest to wcale takie pewne), oficjalnie zarejestrował go w 1876. Przy czym była to bardzo prosta konstrukcja i ma się nijak do tego, co dzisiaj zwiemy telefonem. Pierwszy telefon Bella można zbudować nawet dzisiaj. Nie trzeba do tego specjalnej wiedzy czy narzędzi. Wystarczy kilka przewodów, trochę octu, śrubek i głośnika. Jak można się więc domyślić, konstrukcja działała, ale nie była ani długodystansowa, ani niezawodna – aby odbiorca słyszał dźwięk, w otoczeniu musiała panować absolutna cisza. To rodziło potrzebę zmian. Następnie pokolenia wybitnych naukowców (jak Thomas Edison) udoskonalały ten projekt, dodając kolejne elementy. W końcu, w 1973 nastąpił przełom. Stworzono pierwszy na świecie mobilny, bezprzewodowy telefon komórkowy. Został on przedstawiony w Nowym Jorku przez Johna Mitchella i Martina Coopera. Byli oni inżynierami firmy Motorola. DynaTAC Model 8000x – bo tak się nazywał ten innowacyjny telefon – ważył około 1,1 kg i kosztował 3995 $. Jego bateria wystarczała na pół godziny rozmowy i 8 godzin czuwania. Ze względu na cenę i rozmiary nie był to model powszechnie używany. Ludzkość musiała poczekać na kolejne innowacje. Jedną z przełomowych dat był rok 2007, kiedy został zaprezentowany pierwszy iPhone. Było to dzieło legendarnego wizjonera Steve’a Jobsa. Dziewiątego stycznia 2007 wypowiedział on słowa: „Dzisiaj Apple zamierza na nowo wynaleźć telefon”. I były to bez wątpienia słowa prorocze, tak się de facto stało.
Nasze smartfony zastąpiły nam z powodzeniem tradycyjne telefony, radio, aparaty fotograficzne, mapy i inne rzeczy. Niestety tych nowych opcji i aplikacji jest tam tak wiele, że czasami zapominamy, po co to wszystko zostało zaprojektowane. A przecież w gruncie rzeczy najważniejszy jest kontakt z drugim człowiekiem. I o tym właśnie przypomina obraz Artura Szolca. Nie możemy tylko zatracać się w tym, co nowe. Należy też docenić dawne wynalazki i czerpać wiedzę od minionych pokoleń.
Artur Szolc urodził się w Warszawie w 1973. Jest artystą wielokierunkowym: muzykiem, malarzem, rysownikiem, karykaturzystą, tatuażystą oraz autorem wierszy dla dzieci. Malarstwem na poważnie zajął się w 2018 roku. Pomogły lata doświadczeń nabyte przez ponad 20 lat w sztuce tatuażu.
Jego malarstwo oscyluje w mrocznych wizjach na granicy życia i śmierci ocieplanym przez szeroką gamę barw podsycaną kontrastami świetlnymi. Wśród ulubionych malarzy Artur wymienia Salvadora Dali, H.R. Gigera, Zdzisława Beksińskiego oraz Arnolda Bocklina czy Hieronima Boscha. Artur preferuje malarstwo akrylowe, ale nie brak również prac olejnych oraz pastelowych. Tworzy również grafiki i karykatury.
Description:
"The talk", 2023
acrylic/panel, 90.5 x 61 cm; signed and dated lower right and upper left: 'Szolc 23', signed, dated and described on the reverse: '"THE TALK" | ARTUR SZOLC | Szolc',
Additional Charge Details
- In addition to the hammer price, the successful bidder agrees to pay us a buyer's premium on the hammer price of each lot sold. On all lots we charge 20 % of the hammer price.
Opłaty:
- Do kwoty wylicytowanej doliczana jest opłata aukcyjna. Stanowi ona część końcowej ceny obiektu i wynosi 20%.
„Pierwszy obraz z ‘piątką’ z przodu wymagał ode mnie podejścia innego, w miarę możliwości nowatorskiego i może pod jakimś kątem refleksyjnego. Po półwieczu doświadczeń, od najmłodszych lat do dziś, uważam, że ani wiek, ani różnica pokoleń nie stanowi przeszkody w konstruktywnej rozmowie, która jednocześnie prowadzi do rozwoju świata, a z drugiej strony chroni, utrzymuje i pielęgnuje tradycje. Zatem dzięki wiedzy i zdobytym doświadczeniom naszych przodków ulepsza również świat. Najlepiej oczywiście znaleźć balans pomiędzy tradycją a nowoczesnością. Praca ta jest pełna symboliki, ale również możliwości do swojej osobistej interpretacji (…). Poza tym to również pierwszy mój obraz, który można powiesić w odwrotną stronę i zmieni znaczenie, a co za tym idzie, można go inaczej interpretować…”.
Artur Szolc
Artur Szolc to artysta wielu talentów. Od wczesnego dzieciństwa, gdy nie można było wyjść z domu, spędzał czas na rysowaniu, a gdy pogoda była dobra, uprawiał rozmaite sporty. W połowie lat 80. zaczął słuchać rocka i metalu. Przy czym zaintrygowało go nie tylko brzmienie muzyki, ale też cała stylistyka związana z tymi gatunkami muzycznymi – na przykład mroczne okładki albumów. To był prawdziwy powiew Zachodu, wolności, który spotęgował jego fascynację. Muzyka pobudzała go do działania, do robienia nowych rzeczy. W tamtych czasach miał trzy główne pasje: słuchanie muzyki, zajęcia sportowe i rysowanie. To właśnie sztuka sprawiała, że mógł się wyciszyć i wsłuchać w siebie. Zaczął od tworzenia dla znajomych. Początkowo malował kolegom koszulki metalowe oraz pejzaże z pocztówek i plenerów. Wkrótce pojawiła się nowa pasja, która zdominowała jego życie. Gdy Szolc poszedł do szkoły średniej, zaczął grać na perkusji w zespole Annalist. Życie pisze ciekawe scenariusze, dzięki muzyce Szolc poznał bowiem wielu ludzi, którzy przekonali go, by znów zaczął malować i rysować. Tak też uczynił, jednak po pewnym czasie malowanie na płótnie i rysowanie na papierze go znudziło, chciał spróbować czegoś nowego. W 1999 kupił pierwszą maszynkę do tatuażu i od tego momentu zaczął rozwijać się także w tym kierunku. Jego kariera nabrała rozpędu, szczególnie ta muzyczna. Pojawiały się kolejne płyty i zespoły. Kariera muzyczna wymagała od Szolca zaangażowania, przez co miał mniej czasu na malowanie i rysowanie. Dużą część zajmował też tatuaż i tak jest do dziś. Szolc to artysta spełniony i szczęśliwy, aż dziw bierze, że tak zapracowany człowiek znajduje czas, by namalować obrazy na nasze aukcje. Jednak, ku naszemu zadowoleniu, praktycznie na każdej aukcji Sztuki Fantastycznej pojawia się nowy, ciekawy obraz Szolca. Jak sam twierdzi, jego sekretem jest to, że niezależnie od tego, czym się zajmuje, to robi to z zapałem, bo robi to, co kocha i ma nadzieję, że to widać. Cały czas w jego życiu malarstwo, muzyka i tatuaż przeplatają się i wzajemnie dopełniają. Artysta wierzy, że to dopiero początek i czeka go jeszcze wiele wspaniałych momentów związanych z tatuowaniem, malowaniem oraz graniem. Szolc jest otwarty na nowe doświadczenia i znajomości. Stawia sobie za cel, by często przebywać pośród ludzi, gdyż jego zdaniem to kontakty międzyludzkie tworzą prawdziwy fundament jego twórczości.
Do tej filozofii życiowej nawiązuje również jego najnowszy obraz „The talk”. Wizualizuje on przepływ informacji pomiędzy pokoleniami. Jest to wyjątkowe dzieło w twórczości Szolca. Po pierwsze dlatego, że to pierwszy obraz namalowany po ukończeniu 50. urodzin przez mistrza, a po drugie jest to praca, którą można dowolnie zawiesić. Jest skonstruowany niczym karta do gry. Można go obracać. Co ciekawe, w zależności od ułożenia, obraz zmienia swoje znaczenie. Dzieło przedstawia klepsydrę (symbol upływającego czasu) na tle styku Kosmosu z Ziemią. W jednej części owej klepsydry znajduje się staroświecki telefon, w drugiej widnieje smartfon najnowszej generacji. Z całą pewnością telefony możemy uznać za symbole komunikacji międzyludzkiej.
Na samym początku warto wyjaśnić, co oznacza słowo „telefon”. Pochodzi ono z greckiego i jest połączeniem wyrazów tēle (daleki) oraz phōnē (głos). To internacjonalizm, stąd w językach: polskim, angielskim, francuskim i wielu innych brzmi ono bardzo podobnie (telefon, telephone, téléphone itd.).
Alexander Bell, któremu do dzisiaj przypisuje się wynalezienie telefonu (choć nie jest to wcale takie pewne), oficjalnie zarejestrował go w 1876. Przy czym była to bardzo prosta konstrukcja i ma się nijak do tego, co dzisiaj zwiemy telefonem. Pierwszy telefon Bella można zbudować nawet dzisiaj. Nie trzeba do tego specjalnej wiedzy czy narzędzi. Wystarczy kilka przewodów, trochę octu, śrubek i głośnika. Jak można się więc domyślić, konstrukcja działała, ale nie była ani długodystansowa, ani niezawodna – aby odbiorca słyszał dźwięk, w otoczeniu musiała panować absolutna cisza. To rodziło potrzebę zmian. Następnie pokolenia wybitnych naukowców (jak Thomas Edison) udoskonalały ten projekt, dodając kolejne elementy. W końcu, w 1973 nastąpił przełom. Stworzono pierwszy na świecie mobilny, bezprzewodowy telefon komórkowy. Został on przedstawiony w Nowym Jorku przez Johna Mitchella i Martina Coopera. Byli oni inżynierami firmy Motorola. DynaTAC Model 8000x – bo tak się nazywał ten innowacyjny telefon – ważył około 1,1 kg i kosztował 3995 $. Jego bateria wystarczała na pół godziny rozmowy i 8 godzin czuwania. Ze względu na cenę i rozmiary nie był to model powszechnie używany. Ludzkość musiała poczekać na kolejne innowacje. Jedną z przełomowych dat był rok 2007, kiedy został zaprezentowany pierwszy iPhone. Było to dzieło legendarnego wizjonera Steve’a Jobsa. Dziewiątego stycznia 2007 wypowiedział on słowa: „Dzisiaj Apple zamierza na nowo wynaleźć telefon”. I były to bez wątpienia słowa prorocze, tak się de facto stało.
Nasze smartfony zastąpiły nam z powodzeniem tradycyjne telefony, radio, aparaty fotograficzne, mapy i inne rzeczy. Niestety tych nowych opcji i aplikacji jest tam tak wiele, że czasami zapominamy, po co to wszystko zostało zaprojektowane. A przecież w gruncie rzeczy najważniejszy jest kontakt z drugim człowiekiem. I o tym właśnie przypomina obraz Artura Szolca. Nie możemy tylko zatracać się w tym, co nowe. Należy też docenić dawne wynalazki i czerpać wiedzę od minionych pokoleń.
Artur Szolc urodził się w Warszawie w 1973. Jest artystą wielokierunkowym: muzykiem, malarzem, rysownikiem, karykaturzystą, tatuażystą oraz autorem wierszy dla dzieci. Malarstwem na poważnie zajął się w 2018 roku. Pomogły lata doświadczeń nabyte przez ponad 20 lat w sztuce tatuażu.
Jego malarstwo oscyluje w mrocznych wizjach na granicy życia i śmierci ocieplanym przez szeroką gamę barw podsycaną kontrastami świetlnymi. Wśród ulubionych malarzy Artur wymienia Salvadora Dali, H.R. Gigera, Zdzisława Beksińskiego oraz Arnolda Bocklina czy Hieronima Boscha. Artur preferuje malarstwo akrylowe, ale nie brak również prac olejnych oraz pastelowych. Tworzy również grafiki i karykatury.
Description:
"The talk", 2023
acrylic/panel, 90.5 x 61 cm; signed and dated lower right and upper left: 'Szolc 23', signed, dated and described on the reverse: '"THE TALK" | ARTUR SZOLC | Szolc',
Additional Charge Details
- In addition to the hammer price, the successful bidder agrees to pay us a buyer's premium on the hammer price of each lot sold. On all lots we charge 20 % of the hammer price.
Technika
akryl/deska
Sygnatura
sygnowany i datowany l.g. i p.d.: 'Szolc 23'