Powrót do DESA.PL
31 of Liczba obiektów: 64
31
Maria Melania Mutermilch Mela Muter | Macierzyństwo, lata 40. XX w.
Estymacja:
500,000 zł - 700,000 zł
Sprzedane
480,000 zł
Aukcja na żywo
Sztuka Dawna. XIX wiek, Modernizm, Międzywojnie • Sesja I
Wymiary
93 x 64,5 cm
Opis
olej/sklejka, 93 x 64,5 cm, sygnowany p.g.: 'Muter',

Opłaty:
- Do kwoty wylicytowanej doliczana jest opłata aukcyjna. Stanowi ona część końcowej ceny obiektu i wynosi 20%.
- Do kwoty wylicytowanej doliczona zostanie opłata z tytułu "droit de suite". Dla ceny wylicytowanej o równowartości do 50 000 EUR stawka opłaty wynosi 5%. Opłata ustalana jest przy zastosowaniu średniego kursu euro ogłoszonego przez NBP w dniu poprzedzającym dzień aukcji.


Macierzyństwo: Brzemię radości


Zygmunt Klingsland napisał niegdyś, że „(…) Mela Muter nie maluje, lecz rodzi swoje obrazy” (Zygmunt Klingsland, Sztuka Meli Muter, „Wiadomości Literackie” 1927, nr 12, s. 2). Stwierdzenie to zdaje się nabierać wyjątkowego znaczenia, szczególnie w kontekście jej przedstawień macierzyństwa. Wiele z nich, a przede wszystkim te najważniejsze, można odnieść do istotnych wydarzeń wyznaczających znamienne momenty w życiu malarki. Takim właśnie zdarzeniem były niewątpliwie narodziny syna Andrzeja, który przyszedł na świat w 1900 roku. Zachowała się nieco późniejsza czarno-biała fotografia, na której widzimy m.in. młodą Melanię Mutermilch i jej kilkuletniego już wówczas synka. Z łatwością można tu zaobserwować nieco powściągliwą wprawdzie radość macierzyństwa, której towarzyszą narastające rozterki osobiste. U Muter, która wyszła za mąż za starszego od siebie krytyka sztuki i działacza socjalistycznego, prędko wypaliło się wątłe uczucie, a jego miejsce zastąpiło zagubienie i brak życiowej stabilizacji. Upust tym pejoratywnym emocjom dała chociażby w jakże nostalgicznym obrazie z 1906, w którym to również pojawia się motyw macierzyństwa. Płótno noszące wymowny tytuł „Smutny kraj” ukazuje nastrojowy pejzaż morski z grupą posępnych postaci przemierzających w zadumie bretońską plażę. Bez wątpienia postacią, która wyróżnia się z tego beznamiętnego korowodu, jest zwrócone bezpośrednio do widza dziecko, niesione na rękach młodej kobiety. Dalej uwagę przykuwa jeszcze postać małej dziewczynki, która nieśmiało chwyta rąbek spódnicy kroczącej przed nią matki. W tym pełnym autentyzmu obrazie implikują się wszystkie aspekty, które Muter wiąże wówczas z macierzyństwem. Widać wyraźnie, że jest ono dla dojrzałej już wtedy kobiety syntezą radości i pewnego rodzaju odpowiedzialności, która momentami przeradza się w brzemię, podobne do tego z przedstawień Honoré Daumiera, przedstawiającego niejednokrotnie utrudzoną rodzicielkę metaforycznie zamkniętą w potrzasku szarej egzystencji. Na wczesnym etapie swojej kariery, w surowej Bretanii, Mela dostrzegła istotę macierzyństwa, którą zgłębiała sumiennie przez kolejne dekady.

Zupełnie innego wydźwięku nabiera późniejsze już „Macierzyństwo” (kolekcja prywatna) namalowane w 1913 roku. Pomimo że ukazanego na nim jasnowłosego niemowlęcia nie można utożsamić z trzynastoletnim już wówczas synem artystki, to niewątpliwie staje się ono w pewnym sensie jego alter ego. Podobnie należy myśleć o postaci karmicielki, która z czułością tuli do siebie niewinne i delikatne dziecko. Kompozycja figur zamkniętych w trójkącie, jak także osadzenie ich na tle ciemnej, półkolistej niszy, pozwala na dostrzeżenie pewnych analogii co do sztuki dawnych mistrzów. Macierzyństwo Meli Muter ulega zatem, tak jak u renesansowych czy barokowych artystów, mistycznej sakralizacji. Taki paradygmat pojawia się także w późniejszych pracach malarki. Do kompozycji i motywów religijnych będzie nawiązywać ona w latach 30., a przede wszystkim 40., kiedy wojna odciśnie wyraźne piętno na jej psychice. W drugiej dekadzie XX stulecia Muter przedstawiać będzie jednak w pełni szczęśliwe macierzyństwo, a jej obrazy będą stanowić reminiscencje radosnych chwil spędzonych z synem.

Zły los prędko jednak zmącił szczęście kobiety. Ziemską Arkadię zasnuły ciemne chmury, które zwiastowały rychłą katastrofę. U jej jedynego syna wykryto gruźlicę kości. Kolejne lata upłynęły na wizytach w sanatoriach i walce o zdrowie ukochanego Andrzeja. Te negatywne emocje znalazły, co oczywiste, odbicie w malarstwie Muter. W niektórych jej pracach z drugiej dekady XX wieku zauważalna jest jakaś nostalgia, niepewność, lęk przed przyszłością, natrętnym fatum, które ciąży nad jej osobą. Owa historia znajduje swój dramatyczny finał w 1924, kiedy to podczas kąpieli, zupełnie niespodziewanie umiera syn artystki. Z tego roku pochodzą dwa wyjątkowe przedstawienia macierzyństwa. Nie sposób precyzyjnie określić, czy powstały one już po śmierci młodzieńca, czy też wyprzedziły ten niefortunny incydent mający miejsce praktycznie pod koniec roku, w grudniu. Tak czy inaczej można dostrzec w obu scenach ukryty żal i cierpienie, które zastąpiły promienną radość, która towarzyszyła artystce jeszcze w 1913. Wersja uwzględniająca postać matki z dwójką dzieci (kolekcja prywatna) to kompozycja, w której malarka dokonała bezwzględnej, pozbawionej idealizacji analizy otaczającej ją przestrzeni. Nadając tej scenie iście mizerabilistycznego charakteru, sportretowała ubogą rodzinę egzystującą gdzieś w ciemnej, zabrudzonej piwnicy. Niewątpliwie taka właśnie sceneria i jej nieszczęśliwi „mieszkańcy” także fascynowali w owym czasie artystkę. Muter, skupiona bez reszty na istocie człowieczeństwa, śmiało komentowała w ten sposób społeczną rzeczywistość, która stała w jawnej opozycji w stosunku do wysmakowanych portretów francuskiej socjety. W tym właśnie obrazie, ale także w kompozycji ukazującej pochyloną nad nagim niemowlęciem matkę (Muzeum Uniwersyteckie w Toruniu), można dostrzec oprócz ideologicznej, także i formalną stronę malarstwa Meli Muter tego czasu. Na wzmiankowanych obrazach formy stają się niebywale ciężkie, masywne. Kształty ulegają geometryzacji. Widoczne stają się tutaj echa awangardy, reminiscencje kubizmu czy futuryzmu.

Być może to właśnie niepowetowana strata, jakiej doświadczyła Mela Muter, sprawiła, że w kolejnych dekadach motyw macierzyństwa powracał w jej twórczości wręcz obsesyjnie. W każdej postaci kobiecej dostrzec można zatem metaforę jej samej. Każde dziecko natomiast staje się niewątpliwie ewokacją zmarłego syna. Swój ból i cierpienie w jeszcze pełniejszy sposób ukazywała malarka w innych pracach. Szczególnie w latach 40. tworzyła wymowne sceny z przedstawieniami Bożego Narodzenia. Alegorycznie zapowiadały one już przyszłą Mękę Chrystusa i znajdywały swoją kontynuację w drastycznych Pietach, osadzonych na tle pejzażu z okolic Awinionu. Dzięki tym przedstawieniom można wpisać dzieła Meli Muter w kolejny, niebywale istotny kontekst ideologiczny. Macierzyństwo nabiera bowiem w jej twórczości stricte ambiwalentnego charakteru. Życiu już od narodzin towarzyszy śmierć, egzystencji – unicestwienie. Z jednej strony, jak już zostało powiedziane, jest to wynikiem tragicznych wydarzeń w życiu osobistym malarki, ale odnosi się także do funkcjonujących w sztukach plastycznych idei. To współistnienie przeciwstawnych sobie wartości, życia i śmierci, właściwe jest dla kultury europejskiego fin de siècle’u. Muter, wykształcona w przesiąkniętej dekadentyzmem metropolii, jaką był Paryż, przyswoiła sobie kultywowane tam wartości. Jej sztuka stała się zatem wynikową wielu nakładających się stylistyk i tendencji.

Barbara Brus-Malinowska dokonała niegdyś wnikliwej analizy przemian, jakie zachodziły w twórczości malarki. Na lata 1940-45 usytuowała ona całą serię z wizerunkami Romów, w tym także motywów macierzyństwa. Do tej grupy należałoby zatem przyporządkować nastrojowy, nieco idylliczny wręcz wizerunek matki karmiącej dziecko na tle romskiego obozowiska. W oddali widoczny jest wędrowny tabor, pasący się koń, ludzie przygotowujący posiłek – scena zupełnie prozaiczna, aczkolwiek w kontekście przytoczonych aspektów twórczości Meli Muter jakże wyjątkowa.
Kształciła się w Szkole Rysunku i Malarstwa dla Kobiet w Warszawie. W 1901 roku osiadła na stałe w Paryżu. Studia artystyczne kontynuowała w Académie de la Grande Chaumiere i Académie Colarossi. Od 1902 roku uczestniczyła w Salonach Paryskich. Była blisko związana z działającą w Paryżu polską kolonią artystyczno-literacką; uczestniczyła w ekspozycjach polskiej sztuki w Towarzystwie Artystów Polskich (1914) i Galerie du Musée Crillon (1922). W latach 1911-14 podróżowała do Hiszpanii, w 1915 i 1919 zwiedzała Szwajcarię. Wiele miesięcy spędziła w Bretanii i w południowych rejonach Francji. Mela Muter wypracowała swój własny, oryginalny styl wyrastający z tradycji postimpresjonizmu. Z malarstwa van Gogha przejęła wyrazisty kontur obiegający formy wydobyte szybkimi, wielokierunkowymi uderzeniami pędzla. Malowała urokliwe pejzaże i widoki miejskie, sceny rodzajowe oraz portrety.

Description:
Motherhood, lata 40. XX w.
oil/plywood, 93 x 64.5 cm; signed upper right: 'Muter', ,

Additional Charge Details
- In addition to the hammer price, the successful bidder agrees to pay us a buyer's premium on the hammer price of each lot sold. On all lots we charge 20 % of the hammer price.
- To this lot we apply 'artist's resale right' ('droit de suite') fee. Royalties are calculated using a sliding scale of percentages of the hammer price.

Technika
olej/sklejka
Sygnatura
sygnowany p.g.: 'Muter'
Proweniencja
spuścizna po artystce; Galerie Gmurzynska, Kolonia; kolekcja prywatna, Europa