32
Dorota Grynczel (1950 - 2018) | Kompozycja, lata 80. XX w.
Estymacja:
14,000 zł - 18,000 zł
Pominięte
Aukcja na żywo
Polska Szkoła Tkaniny
Artysta
Dorota Grynczel (1950 - 2018)
Wymiary
200 x 110 cm
Kategoria
Opis
haft/tiul, 200 x 110 cm,
Opłaty:
- Do kwoty wylicytowanej doliczana jest opłata aukcyjna. Stanowi ona część końcowej ceny obiektu i wynosi 20%.
BOŻENA KOWALSKA
DOROTY ŁAD GEOMETRYCZNY I WIĘŹ Z NATURĄ
„Dorota Grynczel jest tkaczką-poetką, dla której inspirację stanowi przyroda, światło i przestrzeń, i która te wszystkie trzy faktory wpisuje w swoją malarsko-tkacką opowieść. Artystka ma przekonanie, że tkanina w jej twórczości nie jest czymś odrębnym od innych uprawianych przez nią dziedzin i przyznać trzeba, że bliskość ich nie ulega wątpliwości. Istnieje też wszakże różnica. Jej malarstwo jest wprawdzie urodziwe i z pewnością godne uwagi, ale tkaniny mają nadto niezastąpiony walor odkrywczości. W swym indywidualizmie są z żadnymi innymi nieporównywalne. Nie da się spotkać podobnych ani w kraju, ani za granicą. Z właściwą sobie skromnością powiada Artystka, że to dlatego, iż nikomu nie chce się takich tkanin dziergać; to zbyt pracochłonne. Ale prawda jest inna: nikt dotąd tego rodzaju twórczości po prostu nie wymyślił. Może dlatego, że zbyt niewyszukany, zbyt oczywisty. A Dorota Grynczel związana tak mocno, tak naturalnie z przyrodą, z całym nieskażonym cywilizacją światem odkryła coś, co właściwie od zawsze było znane, ale niezauważone przez innych czy może nawet zlekceważone jako za mało spektakularne. Haft. Podjęła go już na studiach, ale nie do końca dla niego jako takiego. Byli przecież i inni, którzy zajmowali się haftem. Tyle że tradycyjnym, zostawiając zamierzony wzór na tekstylnej powierzchni. Dorota zaczęła go stosować inaczej, na własny sposób, ponieważ umożliwiał jej lepiej niż wszelkie inne techniki rozwiązywać problem przezroczystości i przestrzeni, pozwalał na szczególne traktowanie i wykorzystanie światła.
To nie były zresztą doznania i rozważania obudzone dopiero w czas studiów na akademii. Jako mała dziewczynka, daleka jeszcze od myśli o jakimkolwiek zawodzie czy kierunku edukacji, obserwowała z dziecięcym zachwytem, jak prześwietlone słońcem poranne mgły pojawiają się, przesłaniając widok lasu, drzew i krzewów i jak usuwając się, pozostawiają krajobraz wyraźny, o wydobytych słońcem konturach, szczegółach i barwach. Przyglądała się półprzezroczystym liściom z ich koronkowym żyłkowaniem, skrzydełkom ważek czy sieciom utkanym przez pająki. Wszędzie tu przyciągało jej uwagę światło, które jakąś przeszkodę przenika, tylko częściowo się na niej zatrzymując. Przy tradycyjnym hafcie gęsta tkanina go nie przepuści, chyba że przez przeprucia wyciętych otworów, co też wypróbowała Grynczel w swoich eksperymentach między innymi z filcem. Sięgała zresztą po różne materiały dla osiągnięcia poszukiwanej przezroczystości, próbowała nawet haftować na przejrzystych foliach. Zafascynowała ją też w tym czasie stara technika chińskiego obustronnego haftu. Ale jedwab do tego używany nie przepuszcza światła, poza tym chińskim hafciarzom chodziło o to, by ich haft dawał po dwóch stronach tkaniny dwa różne tematem obrazy. Dorotę interesowała wprawdzie dwustronność haftu, ale jej celem było osiągnięcie jego przezroczystości, a nie odmienność uwizualnionego motywu. Natknęła się wreszcie w swych eksperymentach i odkryła dla siebie tiule, które mają ową poszukiwaną cechę przejrzystości. Stwierdziła też wkrótce, że białe są jak mgła: zatrzymują i rozpraszają światło, ale im ciemniejsze, tym mniejszy stawiają mu opór. Zaczęła więc haftować na przyciemnionych na szaro dwóch zespolonych ze sobą siatkach tiulu.
Te najdawniejsze zachowane tkaniny Doroty z około 1977 – roku dyplomu – to workowate, organiczne w formie tiule, pokryte drobniutką siateczką krzyżujących się gęsto, cieniutkich czarnych nici haftu, to fragmenty odtworzonej ze wszystkimi szczegółami żyłkowań struktury liścia, tak powiększonej, że ledwie czytelnej, albo inne formy przywiedzione z natury, jakby rozrastających się, oznaczonych podwójnym konturem roślinnych komórek czy może zsyntetyzowanych kształtów kijanek. Wszystkie te układy są niezwykle proste, z przyrody zapożyczone, nieupiększone i zwyczajne, a przykuwają uwagę urodą ukrytego rytmu i bezpretensjonalnej swobody. Dzięki haftowi na dwóch warstwach tiulu występuje niekiedy przetworzone, ale jakby powtórzenie haftowanego znaku w formie jego odbicia czy cienia.
Artystka pojmuje przyrodę na sposób zbliżony do panteistycznego. Pisała: ‘Przyroda jest żywa i inteligentna, czyli tak jak my sami ma charakter duchowy i materialny. I w tym sensie przyroda jest czymś więcej niż to, co pojawia się na powierzchni’. A gdzie indziej: ‘Przyroda posiada głęboko ukryty cel lub zamiar, który niekoniecznie musi ukazywać w jawnych formach. Pojawiają się w niej rozwinięte i złożone formy niedające się wyjaśnić tylko wymogami postrzeżeniowymi’. Grynczel dopatruje się w naturze sił, których działanie określa się ‘cudem’, dostrzega w niej element metafizyczny. I tak to pozostanie we wszystkich etapach jej twórczości. Dotyczy to także, czy przede wszystkim, światła jako jednego z podstawowych elementów szeroko pojętej natury, o którym powie: ‘Światło jest energią informacją, treścią, formą i strukturą’. I doda: ‘Świat przyrody jest światem o niewyczerpanej różnorodności i złożoności’”.
Fragment wstępu katalogu „Dorota Grynczel. Tkanina”, Galeria Test, Warszawa 2016.
Description:
Composition
embroidery/tulle, 200 x 110 cm; , ,
Additional Charge Details
- In addition to the hammer price, the successful bidder agrees to pay us a buyer's premium on the hammer price of each lot sold. On all lots we charge 20 % of the hammer price.
Opłaty:
- Do kwoty wylicytowanej doliczana jest opłata aukcyjna. Stanowi ona część końcowej ceny obiektu i wynosi 20%.
BOŻENA KOWALSKA
DOROTY ŁAD GEOMETRYCZNY I WIĘŹ Z NATURĄ
„Dorota Grynczel jest tkaczką-poetką, dla której inspirację stanowi przyroda, światło i przestrzeń, i która te wszystkie trzy faktory wpisuje w swoją malarsko-tkacką opowieść. Artystka ma przekonanie, że tkanina w jej twórczości nie jest czymś odrębnym od innych uprawianych przez nią dziedzin i przyznać trzeba, że bliskość ich nie ulega wątpliwości. Istnieje też wszakże różnica. Jej malarstwo jest wprawdzie urodziwe i z pewnością godne uwagi, ale tkaniny mają nadto niezastąpiony walor odkrywczości. W swym indywidualizmie są z żadnymi innymi nieporównywalne. Nie da się spotkać podobnych ani w kraju, ani za granicą. Z właściwą sobie skromnością powiada Artystka, że to dlatego, iż nikomu nie chce się takich tkanin dziergać; to zbyt pracochłonne. Ale prawda jest inna: nikt dotąd tego rodzaju twórczości po prostu nie wymyślił. Może dlatego, że zbyt niewyszukany, zbyt oczywisty. A Dorota Grynczel związana tak mocno, tak naturalnie z przyrodą, z całym nieskażonym cywilizacją światem odkryła coś, co właściwie od zawsze było znane, ale niezauważone przez innych czy może nawet zlekceważone jako za mało spektakularne. Haft. Podjęła go już na studiach, ale nie do końca dla niego jako takiego. Byli przecież i inni, którzy zajmowali się haftem. Tyle że tradycyjnym, zostawiając zamierzony wzór na tekstylnej powierzchni. Dorota zaczęła go stosować inaczej, na własny sposób, ponieważ umożliwiał jej lepiej niż wszelkie inne techniki rozwiązywać problem przezroczystości i przestrzeni, pozwalał na szczególne traktowanie i wykorzystanie światła.
To nie były zresztą doznania i rozważania obudzone dopiero w czas studiów na akademii. Jako mała dziewczynka, daleka jeszcze od myśli o jakimkolwiek zawodzie czy kierunku edukacji, obserwowała z dziecięcym zachwytem, jak prześwietlone słońcem poranne mgły pojawiają się, przesłaniając widok lasu, drzew i krzewów i jak usuwając się, pozostawiają krajobraz wyraźny, o wydobytych słońcem konturach, szczegółach i barwach. Przyglądała się półprzezroczystym liściom z ich koronkowym żyłkowaniem, skrzydełkom ważek czy sieciom utkanym przez pająki. Wszędzie tu przyciągało jej uwagę światło, które jakąś przeszkodę przenika, tylko częściowo się na niej zatrzymując. Przy tradycyjnym hafcie gęsta tkanina go nie przepuści, chyba że przez przeprucia wyciętych otworów, co też wypróbowała Grynczel w swoich eksperymentach między innymi z filcem. Sięgała zresztą po różne materiały dla osiągnięcia poszukiwanej przezroczystości, próbowała nawet haftować na przejrzystych foliach. Zafascynowała ją też w tym czasie stara technika chińskiego obustronnego haftu. Ale jedwab do tego używany nie przepuszcza światła, poza tym chińskim hafciarzom chodziło o to, by ich haft dawał po dwóch stronach tkaniny dwa różne tematem obrazy. Dorotę interesowała wprawdzie dwustronność haftu, ale jej celem było osiągnięcie jego przezroczystości, a nie odmienność uwizualnionego motywu. Natknęła się wreszcie w swych eksperymentach i odkryła dla siebie tiule, które mają ową poszukiwaną cechę przejrzystości. Stwierdziła też wkrótce, że białe są jak mgła: zatrzymują i rozpraszają światło, ale im ciemniejsze, tym mniejszy stawiają mu opór. Zaczęła więc haftować na przyciemnionych na szaro dwóch zespolonych ze sobą siatkach tiulu.
Te najdawniejsze zachowane tkaniny Doroty z około 1977 – roku dyplomu – to workowate, organiczne w formie tiule, pokryte drobniutką siateczką krzyżujących się gęsto, cieniutkich czarnych nici haftu, to fragmenty odtworzonej ze wszystkimi szczegółami żyłkowań struktury liścia, tak powiększonej, że ledwie czytelnej, albo inne formy przywiedzione z natury, jakby rozrastających się, oznaczonych podwójnym konturem roślinnych komórek czy może zsyntetyzowanych kształtów kijanek. Wszystkie te układy są niezwykle proste, z przyrody zapożyczone, nieupiększone i zwyczajne, a przykuwają uwagę urodą ukrytego rytmu i bezpretensjonalnej swobody. Dzięki haftowi na dwóch warstwach tiulu występuje niekiedy przetworzone, ale jakby powtórzenie haftowanego znaku w formie jego odbicia czy cienia.
Artystka pojmuje przyrodę na sposób zbliżony do panteistycznego. Pisała: ‘Przyroda jest żywa i inteligentna, czyli tak jak my sami ma charakter duchowy i materialny. I w tym sensie przyroda jest czymś więcej niż to, co pojawia się na powierzchni’. A gdzie indziej: ‘Przyroda posiada głęboko ukryty cel lub zamiar, który niekoniecznie musi ukazywać w jawnych formach. Pojawiają się w niej rozwinięte i złożone formy niedające się wyjaśnić tylko wymogami postrzeżeniowymi’. Grynczel dopatruje się w naturze sił, których działanie określa się ‘cudem’, dostrzega w niej element metafizyczny. I tak to pozostanie we wszystkich etapach jej twórczości. Dotyczy to także, czy przede wszystkim, światła jako jednego z podstawowych elementów szeroko pojętej natury, o którym powie: ‘Światło jest energią informacją, treścią, formą i strukturą’. I doda: ‘Świat przyrody jest światem o niewyczerpanej różnorodności i złożoności’”.
Fragment wstępu katalogu „Dorota Grynczel. Tkanina”, Galeria Test, Warszawa 2016.
Description:
Composition
embroidery/tulle, 200 x 110 cm; , ,
Additional Charge Details
- In addition to the hammer price, the successful bidder agrees to pay us a buyer's premium on the hammer price of each lot sold. On all lots we charge 20 % of the hammer price.
Technika
haft/tiul
Sygnatura
BOŻENA KOWALSKA
DOROTY ŁAD GEOMETRYCZNY I WIĘŹ Z NATURĄ
„Dorota Grynczel jest tkaczką-poetką, dla której inspirację stanowi przyroda, światło i przestrzeń, i która te wszystkie trzy faktory wpisuje w swoją malarsko-tkacką opowieść. Artystka ma przekonanie, że tkanina w jej twórczości nie jest czymś odrębnym od innych uprawianych przez nią dziedzin i przyznać trzeba, że bliskość ich nie ulega wątpliwości. Istnieje też wszakże różnica. Jej malarstwo jest wprawdzie urodziwe i z pewnością godne uwagi, ale tkaniny mają nadto niezastąpiony walor odkrywczości. W swym indywidualizmie są z żadnymi innymi nieporównywalne. Nie da się spotkać podobnych ani w kraju, ani za granicą. Z właściwą sobie skromnością powiada Artystka, że to dlatego, iż nikomu nie chce się takich tkanin dziergać; to zbyt pracochłonne. Ale prawda jest inna: nikt dotąd tego rodzaju twórczości po prostu nie wymyślił. Może dlatego, że zbyt niewyszukany, zbyt oczywisty. A Dorota Grynczel związana tak mocno, tak naturalnie z przyrodą, z całym nieskażonym cywilizacją światem odkryła coś, co właściwie od zawsze było znane, ale niezauważone przez innych czy może nawet zlekceważone jako za mało spektakularne. Haft. Podjęła go już na studiach, ale nie do końca dla niego jako takiego. Byli przecież i inni, którzy zajmowali się haftem. Tyle że tradycyjnym, zostawiając zamierzony wzór na tekstylnej powierzchni. Dorota zaczęła go stosować inaczej, na własny sposób, ponieważ umożliwiał jej lepiej niż wszelkie inne techniki rozwiązywać problem przezroczystości i przestrzeni, pozwalał na szczególne traktowanie i wykorzystanie światła.
To nie były zresztą doznania i rozważania obudzone dopiero w czas studiów na akademii. Jako mała dziewczynka, daleka jeszcze od myśli o jakimkolwiek zawodzie czy kierunku edukacji, obserwowała z dziecięcym zachwytem, jak prześwietlone słońcem poranne mgły pojawiają się, przesłaniając widok lasu, drzew i krzewów i jak usuwając się, pozostawiają krajobraz wyraźny, o wydobytych słońcem konturach, szczegółach i barwach. Przyglądała się półprzezroczystym liściom z ich koronkowym żyłkowaniem, skrzydełkom ważek czy sieciom utkanym przez pająki. Wszędzie tu przyciągało jej uwagę światło, które jakąś przeszkodę przenika, tylko częściowo się na niej zatrzymując. Przy tradycyjnym hafcie gęsta tkanina go nie przepuści, chyba że przez przeprucia wyciętych otworów, co też wypróbowała Grynczel w swoich eksperymentach między innymi z filcem. Sięgała zresztą po różne materiały dla osiągnięcia poszukiwanej przezroczystości, próbowała nawet haftować na przejrzystych foliach. Zafascynowała ją też w tym czasie stara technika chińskiego obustronnego haftu. Ale jedwab do tego używany nie przepuszcza światła, poza tym chińskim hafciarzom chodziło o to, by ich haft dawał po dwóch stronach tkaniny dwa różne tematem obrazy. Dorotę interesowała wprawdzie dwustronność haftu, ale jej celem było osiągnięcie jego przezroczystości, a nie odmienność uwizualnionego motywu. Natknęła się wreszcie w swych eksperymentach i odkryła dla siebie tiule, które mają ową poszukiwaną cechę przejrzystości. Stwierdziła też wkrótce, że białe są jak mgła: zatrzymują i rozpraszają światło, ale im ciemniejsze, tym mniejszy stawiają mu opór. Zaczęła więc haftować na przyciemnionych na szaro dwóch zespolonych ze sobą siatkach tiulu.
Te najdawniejsze zachowane tkaniny Doroty z około 1977 – roku dyplomu – to workowate, organiczne w formie tiule, pokryte drobniutką siateczką krzyżujących się gęsto, cieniutkich czarnych nici haftu, to fragmenty odtworzonej ze wszystkimi szczegółami żyłkowań struktury liścia, tak powiększonej, że ledwie czytelnej, albo inne formy przywiedzione z natury, jakby rozrastających się, oznaczonych podwójnym konturem roślinnych komórek czy może zsyntetyzowanych kształtów kijanek. Wszystkie te układy są niezwykle proste, z przyrody zapożyczone, nieupiększone i zwyczajne, a przykuwają uwagę urodą ukrytego rytmu i bezpretensjonalnej swobody. Dzięki haftowi na dwóch warstwach tiulu występuje niekiedy przetworzone, ale jakby powtórzenie haftowanego znaku w formie jego odbicia czy cienia.
Artystka pojmuje przyrodę na sposób zbliżony do panteistycznego. Pisała: ‘Przyroda jest żywa i inteligentna, czyli tak jak my sami ma charakter duchowy i materialny. I w tym sensie przyroda jest czymś więcej niż to, co pojawia się na powierzchni’. A gdzie indziej: ‘Przyroda posiada głęboko ukryty cel lub zamiar, który niekoniecznie musi ukazywać w jawnych formach. Pojawiają się w niej rozwinięte i złożone formy niedające się wyjaśnić tylko wymogami postrzeżeniowymi’. Grynczel dopatruje się w naturze sił, których działanie określa się ‘cudem’, dostrzega w niej element metafizyczny. I tak to pozostanie we wszystkich etapach jej twórczości. Dotyczy to także, czy przede wszystkim, światła jako jednego z podstawowych elementów szeroko pojętej natury, o którym powie: ‘Światło jest energią informacją, treścią, formą i strukturą’. I doda: ‘Świat przyrody jest światem o niewyczerpanej różnorodności i złożoności’”.
Fragment wstępu katalogu „Dorota Grynczel. Tkanina”, Galeria Test, Warszawa 2016.
DOROTY ŁAD GEOMETRYCZNY I WIĘŹ Z NATURĄ
„Dorota Grynczel jest tkaczką-poetką, dla której inspirację stanowi przyroda, światło i przestrzeń, i która te wszystkie trzy faktory wpisuje w swoją malarsko-tkacką opowieść. Artystka ma przekonanie, że tkanina w jej twórczości nie jest czymś odrębnym od innych uprawianych przez nią dziedzin i przyznać trzeba, że bliskość ich nie ulega wątpliwości. Istnieje też wszakże różnica. Jej malarstwo jest wprawdzie urodziwe i z pewnością godne uwagi, ale tkaniny mają nadto niezastąpiony walor odkrywczości. W swym indywidualizmie są z żadnymi innymi nieporównywalne. Nie da się spotkać podobnych ani w kraju, ani za granicą. Z właściwą sobie skromnością powiada Artystka, że to dlatego, iż nikomu nie chce się takich tkanin dziergać; to zbyt pracochłonne. Ale prawda jest inna: nikt dotąd tego rodzaju twórczości po prostu nie wymyślił. Może dlatego, że zbyt niewyszukany, zbyt oczywisty. A Dorota Grynczel związana tak mocno, tak naturalnie z przyrodą, z całym nieskażonym cywilizacją światem odkryła coś, co właściwie od zawsze było znane, ale niezauważone przez innych czy może nawet zlekceważone jako za mało spektakularne. Haft. Podjęła go już na studiach, ale nie do końca dla niego jako takiego. Byli przecież i inni, którzy zajmowali się haftem. Tyle że tradycyjnym, zostawiając zamierzony wzór na tekstylnej powierzchni. Dorota zaczęła go stosować inaczej, na własny sposób, ponieważ umożliwiał jej lepiej niż wszelkie inne techniki rozwiązywać problem przezroczystości i przestrzeni, pozwalał na szczególne traktowanie i wykorzystanie światła.
To nie były zresztą doznania i rozważania obudzone dopiero w czas studiów na akademii. Jako mała dziewczynka, daleka jeszcze od myśli o jakimkolwiek zawodzie czy kierunku edukacji, obserwowała z dziecięcym zachwytem, jak prześwietlone słońcem poranne mgły pojawiają się, przesłaniając widok lasu, drzew i krzewów i jak usuwając się, pozostawiają krajobraz wyraźny, o wydobytych słońcem konturach, szczegółach i barwach. Przyglądała się półprzezroczystym liściom z ich koronkowym żyłkowaniem, skrzydełkom ważek czy sieciom utkanym przez pająki. Wszędzie tu przyciągało jej uwagę światło, które jakąś przeszkodę przenika, tylko częściowo się na niej zatrzymując. Przy tradycyjnym hafcie gęsta tkanina go nie przepuści, chyba że przez przeprucia wyciętych otworów, co też wypróbowała Grynczel w swoich eksperymentach między innymi z filcem. Sięgała zresztą po różne materiały dla osiągnięcia poszukiwanej przezroczystości, próbowała nawet haftować na przejrzystych foliach. Zafascynowała ją też w tym czasie stara technika chińskiego obustronnego haftu. Ale jedwab do tego używany nie przepuszcza światła, poza tym chińskim hafciarzom chodziło o to, by ich haft dawał po dwóch stronach tkaniny dwa różne tematem obrazy. Dorotę interesowała wprawdzie dwustronność haftu, ale jej celem było osiągnięcie jego przezroczystości, a nie odmienność uwizualnionego motywu. Natknęła się wreszcie w swych eksperymentach i odkryła dla siebie tiule, które mają ową poszukiwaną cechę przejrzystości. Stwierdziła też wkrótce, że białe są jak mgła: zatrzymują i rozpraszają światło, ale im ciemniejsze, tym mniejszy stawiają mu opór. Zaczęła więc haftować na przyciemnionych na szaro dwóch zespolonych ze sobą siatkach tiulu.
Te najdawniejsze zachowane tkaniny Doroty z około 1977 – roku dyplomu – to workowate, organiczne w formie tiule, pokryte drobniutką siateczką krzyżujących się gęsto, cieniutkich czarnych nici haftu, to fragmenty odtworzonej ze wszystkimi szczegółami żyłkowań struktury liścia, tak powiększonej, że ledwie czytelnej, albo inne formy przywiedzione z natury, jakby rozrastających się, oznaczonych podwójnym konturem roślinnych komórek czy może zsyntetyzowanych kształtów kijanek. Wszystkie te układy są niezwykle proste, z przyrody zapożyczone, nieupiększone i zwyczajne, a przykuwają uwagę urodą ukrytego rytmu i bezpretensjonalnej swobody. Dzięki haftowi na dwóch warstwach tiulu występuje niekiedy przetworzone, ale jakby powtórzenie haftowanego znaku w formie jego odbicia czy cienia.
Artystka pojmuje przyrodę na sposób zbliżony do panteistycznego. Pisała: ‘Przyroda jest żywa i inteligentna, czyli tak jak my sami ma charakter duchowy i materialny. I w tym sensie przyroda jest czymś więcej niż to, co pojawia się na powierzchni’. A gdzie indziej: ‘Przyroda posiada głęboko ukryty cel lub zamiar, który niekoniecznie musi ukazywać w jawnych formach. Pojawiają się w niej rozwinięte i złożone formy niedające się wyjaśnić tylko wymogami postrzeżeniowymi’. Grynczel dopatruje się w naturze sił, których działanie określa się ‘cudem’, dostrzega w niej element metafizyczny. I tak to pozostanie we wszystkich etapach jej twórczości. Dotyczy to także, czy przede wszystkim, światła jako jednego z podstawowych elementów szeroko pojętej natury, o którym powie: ‘Światło jest energią informacją, treścią, formą i strukturą’. I doda: ‘Świat przyrody jest światem o niewyczerpanej różnorodności i złożoności’”.
Fragment wstępu katalogu „Dorota Grynczel. Tkanina”, Galeria Test, Warszawa 2016.
Proweniencja
0
Wystawiany
porównaj: Dorota Grynczel. Twórczość, red. Rafał Kowalski, Akademia Sztuk Pięknych w Warszawie, Warszawa 2017, s. 195 (il.)