28
Roman Kramsztyk | "Głowa chłopca", 1940-1942
Estymacja:
15,000 zł - 20,000 zł
Sprzedane
12,000 zł
Aukcja na żywo
Sztuka Dawna. Prace na Papierze
Artysta
Roman Kramsztyk (1885 - 1942)
Wymiary
16 x 11 cm
Kategoria
Opis
tusz/papier , 16 x 11 cm, sygnowany p.d.: 'Kr',
Opłaty:
- Do kwoty wylicytowanej doliczana jest opłata aukcyjna. Stanowi ona część końcowej ceny obiektu i wynosi 20%.
Roman Kramsztyk to artysta na wskroś związany z Warszawą; to w niej rozpoczął i zwieńczył swoją artystyczną działalność. Wyszedłszy spod skrzydeł m.in. Miłosza Kotarbińskiego i Józefa Mehoffera, wiele podróżował po Europie. Lata 1910-14 spędził w Paryżu, gdzie wstąpił do Towarzystwa Artystów Polskich i reaktywowanego w 1915 roku Polskiego Towarzystwa Literacko-Artystycznego. W 1917 roku przyłączył się do I Wystawy Ekspresjonistów Polskich zorganizowanej w krakowskim Towarzystwie Przyjaciół Sztuk Pięknych, będącej manifestacją pierwszej fali polskiej awangardy. W 1918 został członkiem Nowej Grupy, którą utworzył m.in. z Tadeuszem Pruszkowskim i Eugeniuszem Zakiem. Brał udział w pokazach sztuki polskiej w Barcelonie, Paryżu, Sztokholmie, Brukseli, Pittsburghu i Moskwie. Uczestniczył ponadto w Międzynarodowej Wystawie Sztuka i Technika w Paryżu w 1937 roku i Wystawie Światowej w Nowym Jorku w 1939 roku. W 1922 roku zdecydował, że osiądzie na stałe w Paryżu, lecz sytuacja rodzinna w przededniu wojny zmusiła go, by odwiedzić Warszawę, w której ostatecznie uwięziło go zesłanie do tamtejszego getta.
W lecie 1939 roku Roman Kramsztyk przyjechał do Warszawy, aby uregulować sprawy spadkowe po śmierci matki. Wybuch wojny uniemożliwił mu powrót do paryskiej pracowni. Artysta zajął zatem mieszkanie swoich rodziców przy ulicy Boduena 4. Już w listopadzie 1940 roku został zmuszony do zamieszkania w getcie. Przez dwa kolejne lata swojego pobytu w wyizolowanej przez nazistów dzielnicy dla ludności żydowskiej, Kramsztyk nie porzucił tworzenia. Pomimo skrajnych warunków wciąż rysował i malował. W tym czasie Kramsztyk rysował tylko to, czego codziennie doświadczał. W swoich szkicach umieszczał artystyczne notatki z życia Żydów z zamkniętej dzielnicy. Jego rysunki z okresu pobytu w getcie to osobisty zapis koszmaru codzienności, głodu, chorób oraz śmierci. Tego typu świadectwem jest prezentowany w katalogu rysunek głowy chłopca, miniaturowe dzieło powstałe między 1940 a 1942 rokiem, wyróżniające się nie tylko walorem artystycznym, ale przede wszystkim ogromnym ładunkiem historycznym. Tylko niewielka część rysunków Kramsztyka z okresu pobytu w getcie przetrwała. Nieliczne przechowano po tzw. aryjskiej stronie lub ukryto w Archiwum Ringelbluma.
Ten niewielki tuszowy portrecik udowadnia, iż Kramsztyk był artystą totalnym, który szukał środków wyrazu artystycznego i emocjonalnego w obliczu krańcowego doświadczenia. Najchętniej obserwował rzeczywistość getta z poziomu kawiarni „Cafe-bar Capri” przy ulicy Siennej 59. Joanna Simon oraz jej siostrzenica Halina Rothaub pisały o przyzwyczajeniu Kramsztyka: „Roman zawsze lubił przesiadywać w kawiarniach i ten zwyczaj kontynuował również w getcie. Siadywał on wówczas przy oknie kawiarni przy ul. Rymarskiej lub Elektoralnej tuż obok muru granicznego. Okiem artysty obserwował gromadzących się tam przemytników i owocem tych obserwacji była seria rysunków przedstawiających przemytników (...). Również interesowały go typy nędzarzy żydowskich. Rysował całe grupy nędzarzy tulących się do siebie dla rozgrzewki, także trupy, które tak często widziało się na ulicy. Uważał, że utrwalanie tego jest jego posłannictwem. (...) Rysował bardzo dużo i bardzo szybko, starając się jak najbardziej utrwalić to, co widział. Rysunki przechowywał w tekturowych teczkach zawiązywanych na wstążeczki. Teczki były pękate (...) i w miarę tego, jak tych rysunków przybywało, starał się jak najczęściej przesyłać je na ‘aryjską stronę’. W tym celu umawiał się przez telefon z Marią Konową i spotykał się z nią na Lesznie w sądach” (źródło: Olga Szymańska, Niech im Pan powie, żeby malowali sceny z getta, www.jhi.pl, Żydowski Instytut Historyczny).
Roman Kramsztyk miał szansę uratować się z warszawskiego getta, lecz z oferty pomocy przyjaciół nie skorzystał. Nie zdecydował się na ucieczkę na aryjską stronę i życie w ukryciu. Pomoc oferowali mu m.in. Jan Żabiński (organizator i pierwszy dyrektor Ogrodu Zoologicznego w Warszawie, na terenie którego w czasie okupacji ukrywał Żydów), Maria Konowa oraz Jarosław i Anna Iwaszkiewiczowie. Córka pisarza, Maria, tak wspominała tę sytuację: „[Rodzice] Mieli dla niego przygotowane i mieszkanie, i papiery, i sposób wyjścia. Można było przecież telefonować do getta i oni telefonowali. Nie chciał opuścić getta. Jaka była tego przyczyna? Ja tak zawsze myślę, że jest oto tak zwana historia lorda Jima: nie opuszcza się braci w sytuacji ostatecznej i dlatego nie udało się Romana Kramsztyka z getta wyciągnąć” (źródło: Olga Szymańska, Niech im Pan powie, żeby malowali sceny z getta, www.jhi.pl, Żydowski Instytut Historyczny).
Z archiwów, które przechowuje Żydowski Instytut Historyczny, można odtworzyć ostatnie dni życia Romana Kramsztyka. Z relacji Władysława Szpilmana dowiadujemy się, że Kramsztyk z każdym kolejnym dniem coraz silniej uświadamiał sobie perspektywę akcji wysiedleńczej, która dla ludności żydowskiej miała skończyć się masowymi mordami przez okupanta. Kramsztyk, pogrążony w depresji, zginął w pierwszych dniach likwidacji getta. Po otoczeniu domu, w którym mieszkał, nie zszedł na gwizdek na podwórze. „Relacja Joanny Simon osadza czasowo to wydarzenie, podając, że stało się to podczas akcji likwidacyjnej małego getta, która miała miejsce między 10 a 16 sierpnia 1942 roku: Roman, który mieszał wówczas przy ul. Chłodniej 17 lub 19, ociągał się, lekceważąc niebezpieczeństwo (...). Tak zwana ‘akcja’ ogarnęła dom, w którym mieszkał, na początku sierpnia 1942 roku. Roman został wywleczony przez własowców z mieszkania i zastrzelony na schodach” (źródło: Olga Szymańska, Niech im Pan powie, żeby malowali sceny z getta, www.jhi.pl, Żydowski Instytut Historyczny). Jak chce romantyczna legenda, Kramsztyk wybrał śmierć w swojej kamienicy, będąc blisko swoich dzieł. W pamiętniku „Getto warszawskie” 6 sierpnia 1942 roku przyjaciel Kramsztyka, Samuel Puterman, zanotował: „Kramsztyk poszedł do swego mieszkania po kilka ołówków, o dziesiątej zaskoczyła go blokada, nie miał gdzie się skryć. Jakaś przypadkowa kula utkwiła mu w płucach, padł zalany krwią, nieprzytomny. (...) Dopiero po paru godzinach, gdy ucichły krzyki i strzały, ukryci w schronach wyszli na podwórze i zabrali go do piwnicy. (...) Musiałem złożyć mu uroczystą przysięgę, że nakłonię jego kolegów, żeby po wojnie malowali sceny z getta. ‘Niech pan im powie, że Kramsztyk prosił ich, żeby malowali sceny z getta. Wszystko poświęcić, niech się świat dowie o bestialstwie Niemców’. Był już w agonii (...) cierpiał strasznie i wciąż mówił do mnie, wyciągnął z kieszeni parę kredek sangwiny, wręczył mi je z nabożeństwem, ‘Niech pan im odda na pamiątkę od Kramsztyka, to dobre kredki, oryginalne Lefrance’. Wręczył mi na pamiątkę złoty zegarek, nagroda z jakiejś wystawy francuskiej. Na kopercie widniał napis ‘Liberté-Égalité-Fraternité’” (źródło: Pamiętniki z getta warszawskiego. Fragmenty i regesty, oprac. M. Grynberg, Warszawa 1988, ss. 250-251).
„Głowa chłopca” jak i cała seria rysunków z getta ukazuje zjawisko niezwykłej wagi, jaką przywiązywał Kramsztyk do twórczości portretowej. Na przestrzeni swojej aktywności portretował członków rodziny, przyjaciół, osobistości ze świata kultury i polityki. Krytycy akcentują, iż Kramsztyka najbardziej interesowali ludzie – ich różnorodna fizjonomia, spektakularność gestów oraz niepowtarzalna emocjonalność rozbudzała zainteresowania malarza; tworząc portrety swoich modeli, ubogacał je o indywidualne dla nich rekwizyty, komponował na płótnach coś na kształt przedstawienia, malowanej pantomimy. Jego prace noszą charakterystyczny rys, który trudno odnieść do jakiegokolwiek innego sposobu obrazowania. W obrazach artysty widać fascynację sztuką dawnych mistrzów, lecz fascynacja ta nie przeradza się w służalcze poddanie tradycyjnym wzorcom. Właściwy Kramsztykowi sposób obrazowania opiera się na trafnym odczytaniu indywidualnych cech portretowanego oraz oddaniu jego charakterystycznych rysów, a nabytą sprawność portrecisty podporządkowuje wiodącej cesze charakteru lub urody modela. Monografistka artysty, Renata Piątkowska, słusznie zauważa, że w obrazach Kramsztyka przejawia się staranie o wydobycie osobowości, warunkiem koniecznym zaś był pewien bodziec, „coś frapującego w portretowanej osobie, coś, co pozwalało mu na stworzenie niebanalnego wizerunku” (Renata Piątkowska, Kramsztyk 1885-1942, Warszawa 1997, s. 13). Na ów rys twórczości zwracała także uwagę polska i paryska krytyka, a Zygmunt Klingsland pytał żartobliwie: „Co kocha Pan bardziej – malowane przez siebie osoby czy żyjących modeli?” i udzielał odpowiedzi za malarza: „Cóż znowu! Ależ oczywiście moje obrazy! I to dużo bardziej” (Zygmunt Klingsland).
Naukę malarstwa rozpoczął w Warszawie, gdzie uczył się rysunku i malarstwa u Z. Stankiewicz, A. E. Hersteina i M. Kotarbińskiego. Naukę kontynuował w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych pod kierunkiem J. Mehoffera (1903/1904) oraz w Akademii Sztuk Pięknych w Monachium. Po 1918 roku uzupełnił artystyczne studia w pracowni Hersteina w Berlinie. Lata 1910-1914 spędził w Paryżu, gdzie wstąpił do Towarzystwa Artystów Polskich i reaktywowanego w 1915 roku Polskiego Towarzystwa Artystyczno-Literackiego. W 1917 roku przyłączył się do I wystawy Ekspresjonistów Polskich zorganizowanej w krakowskim Towarzystwie Przyjaciół Sztuk Pięknych, będącej manifestacją pierwszej fali polskiej awangardy. W 1918 roku został członkiem Nowej Grupy, którą utworzył m.in. z Tadeuszem Pruszkowskim i Eugeniuszem Zakiem. Brał udział w pokazach sztuki polskiej w Barcelonie, Paryżu, Sztokholmie, Brukseli, Pittsburghu i Moskwie. Uczestniczył ponad to w Międzynarodowej Wystawie Sztuka i Technika w Paryżu w 1937 roku i Wystawie Światowej w Nowym Jorku w 1939 roku. W kraju eksponował swe prace w warszawskiej Zachęcie (w okresie 1909 - 1924), TPSP we Lwowie, Krakowie i Poznaniu oraz uczestniczył w Salonach paryskich. W 1922 roku osiadł na stałe w Paryżu. W tym samym roku został współzałożycielem Stowarzyszenia Artystów Polskich RYTM reprezentującego w sztuce polskiej lat 20. nurt klasycyzujący. Malował portrety, martwe natury i pejzaże. "Na ukształtowanie się postawy artystycznej Kramsztyka w istotny sposób oddziałała estetyka Cézanne'a. W pejzażach i martwych naturach artysta przywiązywał zasadniczą wagę do struktury obrazu budowanej ze zgeometryzowanych form. Roślinne, architektoniczne i przedmiotowe kształty wydobywał miękkimi, krótkimi pociągnięciami pędzla i obwodził delikatnym konturem. Gamę barw ograniczał do zgaszonych błękitów, zieleni i czerwieni ożywianych akcentami bieli; w portretach stosował wyrazisty modelunek światłocieniowy" - Irena Kossowska
Description:
Boy's head, 1940-1942
ink/paper, 16 x 11 cm; signed lower right: 'Kr', ,
Additional Charge Details
- In addition to the hammer price, the successful bidder agrees to pay us a buyer's premium on the hammer price of each lot sold. On all lots we charge 20 % of the hammer price.
Opłaty:
- Do kwoty wylicytowanej doliczana jest opłata aukcyjna. Stanowi ona część końcowej ceny obiektu i wynosi 20%.
Roman Kramsztyk to artysta na wskroś związany z Warszawą; to w niej rozpoczął i zwieńczył swoją artystyczną działalność. Wyszedłszy spod skrzydeł m.in. Miłosza Kotarbińskiego i Józefa Mehoffera, wiele podróżował po Europie. Lata 1910-14 spędził w Paryżu, gdzie wstąpił do Towarzystwa Artystów Polskich i reaktywowanego w 1915 roku Polskiego Towarzystwa Literacko-Artystycznego. W 1917 roku przyłączył się do I Wystawy Ekspresjonistów Polskich zorganizowanej w krakowskim Towarzystwie Przyjaciół Sztuk Pięknych, będącej manifestacją pierwszej fali polskiej awangardy. W 1918 został członkiem Nowej Grupy, którą utworzył m.in. z Tadeuszem Pruszkowskim i Eugeniuszem Zakiem. Brał udział w pokazach sztuki polskiej w Barcelonie, Paryżu, Sztokholmie, Brukseli, Pittsburghu i Moskwie. Uczestniczył ponadto w Międzynarodowej Wystawie Sztuka i Technika w Paryżu w 1937 roku i Wystawie Światowej w Nowym Jorku w 1939 roku. W 1922 roku zdecydował, że osiądzie na stałe w Paryżu, lecz sytuacja rodzinna w przededniu wojny zmusiła go, by odwiedzić Warszawę, w której ostatecznie uwięziło go zesłanie do tamtejszego getta.
W lecie 1939 roku Roman Kramsztyk przyjechał do Warszawy, aby uregulować sprawy spadkowe po śmierci matki. Wybuch wojny uniemożliwił mu powrót do paryskiej pracowni. Artysta zajął zatem mieszkanie swoich rodziców przy ulicy Boduena 4. Już w listopadzie 1940 roku został zmuszony do zamieszkania w getcie. Przez dwa kolejne lata swojego pobytu w wyizolowanej przez nazistów dzielnicy dla ludności żydowskiej, Kramsztyk nie porzucił tworzenia. Pomimo skrajnych warunków wciąż rysował i malował. W tym czasie Kramsztyk rysował tylko to, czego codziennie doświadczał. W swoich szkicach umieszczał artystyczne notatki z życia Żydów z zamkniętej dzielnicy. Jego rysunki z okresu pobytu w getcie to osobisty zapis koszmaru codzienności, głodu, chorób oraz śmierci. Tego typu świadectwem jest prezentowany w katalogu rysunek głowy chłopca, miniaturowe dzieło powstałe między 1940 a 1942 rokiem, wyróżniające się nie tylko walorem artystycznym, ale przede wszystkim ogromnym ładunkiem historycznym. Tylko niewielka część rysunków Kramsztyka z okresu pobytu w getcie przetrwała. Nieliczne przechowano po tzw. aryjskiej stronie lub ukryto w Archiwum Ringelbluma.
Ten niewielki tuszowy portrecik udowadnia, iż Kramsztyk był artystą totalnym, który szukał środków wyrazu artystycznego i emocjonalnego w obliczu krańcowego doświadczenia. Najchętniej obserwował rzeczywistość getta z poziomu kawiarni „Cafe-bar Capri” przy ulicy Siennej 59. Joanna Simon oraz jej siostrzenica Halina Rothaub pisały o przyzwyczajeniu Kramsztyka: „Roman zawsze lubił przesiadywać w kawiarniach i ten zwyczaj kontynuował również w getcie. Siadywał on wówczas przy oknie kawiarni przy ul. Rymarskiej lub Elektoralnej tuż obok muru granicznego. Okiem artysty obserwował gromadzących się tam przemytników i owocem tych obserwacji była seria rysunków przedstawiających przemytników (...). Również interesowały go typy nędzarzy żydowskich. Rysował całe grupy nędzarzy tulących się do siebie dla rozgrzewki, także trupy, które tak często widziało się na ulicy. Uważał, że utrwalanie tego jest jego posłannictwem. (...) Rysował bardzo dużo i bardzo szybko, starając się jak najbardziej utrwalić to, co widział. Rysunki przechowywał w tekturowych teczkach zawiązywanych na wstążeczki. Teczki były pękate (...) i w miarę tego, jak tych rysunków przybywało, starał się jak najczęściej przesyłać je na ‘aryjską stronę’. W tym celu umawiał się przez telefon z Marią Konową i spotykał się z nią na Lesznie w sądach” (źródło: Olga Szymańska, Niech im Pan powie, żeby malowali sceny z getta, www.jhi.pl, Żydowski Instytut Historyczny).
Roman Kramsztyk miał szansę uratować się z warszawskiego getta, lecz z oferty pomocy przyjaciół nie skorzystał. Nie zdecydował się na ucieczkę na aryjską stronę i życie w ukryciu. Pomoc oferowali mu m.in. Jan Żabiński (organizator i pierwszy dyrektor Ogrodu Zoologicznego w Warszawie, na terenie którego w czasie okupacji ukrywał Żydów), Maria Konowa oraz Jarosław i Anna Iwaszkiewiczowie. Córka pisarza, Maria, tak wspominała tę sytuację: „[Rodzice] Mieli dla niego przygotowane i mieszkanie, i papiery, i sposób wyjścia. Można było przecież telefonować do getta i oni telefonowali. Nie chciał opuścić getta. Jaka była tego przyczyna? Ja tak zawsze myślę, że jest oto tak zwana historia lorda Jima: nie opuszcza się braci w sytuacji ostatecznej i dlatego nie udało się Romana Kramsztyka z getta wyciągnąć” (źródło: Olga Szymańska, Niech im Pan powie, żeby malowali sceny z getta, www.jhi.pl, Żydowski Instytut Historyczny).
Z archiwów, które przechowuje Żydowski Instytut Historyczny, można odtworzyć ostatnie dni życia Romana Kramsztyka. Z relacji Władysława Szpilmana dowiadujemy się, że Kramsztyk z każdym kolejnym dniem coraz silniej uświadamiał sobie perspektywę akcji wysiedleńczej, która dla ludności żydowskiej miała skończyć się masowymi mordami przez okupanta. Kramsztyk, pogrążony w depresji, zginął w pierwszych dniach likwidacji getta. Po otoczeniu domu, w którym mieszkał, nie zszedł na gwizdek na podwórze. „Relacja Joanny Simon osadza czasowo to wydarzenie, podając, że stało się to podczas akcji likwidacyjnej małego getta, która miała miejsce między 10 a 16 sierpnia 1942 roku: Roman, który mieszał wówczas przy ul. Chłodniej 17 lub 19, ociągał się, lekceważąc niebezpieczeństwo (...). Tak zwana ‘akcja’ ogarnęła dom, w którym mieszkał, na początku sierpnia 1942 roku. Roman został wywleczony przez własowców z mieszkania i zastrzelony na schodach” (źródło: Olga Szymańska, Niech im Pan powie, żeby malowali sceny z getta, www.jhi.pl, Żydowski Instytut Historyczny). Jak chce romantyczna legenda, Kramsztyk wybrał śmierć w swojej kamienicy, będąc blisko swoich dzieł. W pamiętniku „Getto warszawskie” 6 sierpnia 1942 roku przyjaciel Kramsztyka, Samuel Puterman, zanotował: „Kramsztyk poszedł do swego mieszkania po kilka ołówków, o dziesiątej zaskoczyła go blokada, nie miał gdzie się skryć. Jakaś przypadkowa kula utkwiła mu w płucach, padł zalany krwią, nieprzytomny. (...) Dopiero po paru godzinach, gdy ucichły krzyki i strzały, ukryci w schronach wyszli na podwórze i zabrali go do piwnicy. (...) Musiałem złożyć mu uroczystą przysięgę, że nakłonię jego kolegów, żeby po wojnie malowali sceny z getta. ‘Niech pan im powie, że Kramsztyk prosił ich, żeby malowali sceny z getta. Wszystko poświęcić, niech się świat dowie o bestialstwie Niemców’. Był już w agonii (...) cierpiał strasznie i wciąż mówił do mnie, wyciągnął z kieszeni parę kredek sangwiny, wręczył mi je z nabożeństwem, ‘Niech pan im odda na pamiątkę od Kramsztyka, to dobre kredki, oryginalne Lefrance’. Wręczył mi na pamiątkę złoty zegarek, nagroda z jakiejś wystawy francuskiej. Na kopercie widniał napis ‘Liberté-Égalité-Fraternité’” (źródło: Pamiętniki z getta warszawskiego. Fragmenty i regesty, oprac. M. Grynberg, Warszawa 1988, ss. 250-251).
„Głowa chłopca” jak i cała seria rysunków z getta ukazuje zjawisko niezwykłej wagi, jaką przywiązywał Kramsztyk do twórczości portretowej. Na przestrzeni swojej aktywności portretował członków rodziny, przyjaciół, osobistości ze świata kultury i polityki. Krytycy akcentują, iż Kramsztyka najbardziej interesowali ludzie – ich różnorodna fizjonomia, spektakularność gestów oraz niepowtarzalna emocjonalność rozbudzała zainteresowania malarza; tworząc portrety swoich modeli, ubogacał je o indywidualne dla nich rekwizyty, komponował na płótnach coś na kształt przedstawienia, malowanej pantomimy. Jego prace noszą charakterystyczny rys, który trudno odnieść do jakiegokolwiek innego sposobu obrazowania. W obrazach artysty widać fascynację sztuką dawnych mistrzów, lecz fascynacja ta nie przeradza się w służalcze poddanie tradycyjnym wzorcom. Właściwy Kramsztykowi sposób obrazowania opiera się na trafnym odczytaniu indywidualnych cech portretowanego oraz oddaniu jego charakterystycznych rysów, a nabytą sprawność portrecisty podporządkowuje wiodącej cesze charakteru lub urody modela. Monografistka artysty, Renata Piątkowska, słusznie zauważa, że w obrazach Kramsztyka przejawia się staranie o wydobycie osobowości, warunkiem koniecznym zaś był pewien bodziec, „coś frapującego w portretowanej osobie, coś, co pozwalało mu na stworzenie niebanalnego wizerunku” (Renata Piątkowska, Kramsztyk 1885-1942, Warszawa 1997, s. 13). Na ów rys twórczości zwracała także uwagę polska i paryska krytyka, a Zygmunt Klingsland pytał żartobliwie: „Co kocha Pan bardziej – malowane przez siebie osoby czy żyjących modeli?” i udzielał odpowiedzi za malarza: „Cóż znowu! Ależ oczywiście moje obrazy! I to dużo bardziej” (Zygmunt Klingsland).
Naukę malarstwa rozpoczął w Warszawie, gdzie uczył się rysunku i malarstwa u Z. Stankiewicz, A. E. Hersteina i M. Kotarbińskiego. Naukę kontynuował w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych pod kierunkiem J. Mehoffera (1903/1904) oraz w Akademii Sztuk Pięknych w Monachium. Po 1918 roku uzupełnił artystyczne studia w pracowni Hersteina w Berlinie. Lata 1910-1914 spędził w Paryżu, gdzie wstąpił do Towarzystwa Artystów Polskich i reaktywowanego w 1915 roku Polskiego Towarzystwa Artystyczno-Literackiego. W 1917 roku przyłączył się do I wystawy Ekspresjonistów Polskich zorganizowanej w krakowskim Towarzystwie Przyjaciół Sztuk Pięknych, będącej manifestacją pierwszej fali polskiej awangardy. W 1918 roku został członkiem Nowej Grupy, którą utworzył m.in. z Tadeuszem Pruszkowskim i Eugeniuszem Zakiem. Brał udział w pokazach sztuki polskiej w Barcelonie, Paryżu, Sztokholmie, Brukseli, Pittsburghu i Moskwie. Uczestniczył ponad to w Międzynarodowej Wystawie Sztuka i Technika w Paryżu w 1937 roku i Wystawie Światowej w Nowym Jorku w 1939 roku. W kraju eksponował swe prace w warszawskiej Zachęcie (w okresie 1909 - 1924), TPSP we Lwowie, Krakowie i Poznaniu oraz uczestniczył w Salonach paryskich. W 1922 roku osiadł na stałe w Paryżu. W tym samym roku został współzałożycielem Stowarzyszenia Artystów Polskich RYTM reprezentującego w sztuce polskiej lat 20. nurt klasycyzujący. Malował portrety, martwe natury i pejzaże. "Na ukształtowanie się postawy artystycznej Kramsztyka w istotny sposób oddziałała estetyka Cézanne'a. W pejzażach i martwych naturach artysta przywiązywał zasadniczą wagę do struktury obrazu budowanej ze zgeometryzowanych form. Roślinne, architektoniczne i przedmiotowe kształty wydobywał miękkimi, krótkimi pociągnięciami pędzla i obwodził delikatnym konturem. Gamę barw ograniczał do zgaszonych błękitów, zieleni i czerwieni ożywianych akcentami bieli; w portretach stosował wyrazisty modelunek światłocieniowy" - Irena Kossowska
Description:
Boy's head, 1940-1942
ink/paper, 16 x 11 cm; signed lower right: 'Kr', ,
Additional Charge Details
- In addition to the hammer price, the successful bidder agrees to pay us a buyer's premium on the hammer price of each lot sold. On all lots we charge 20 % of the hammer price.
Technika
tusz/papier
Sygnatura
sygnowany p.d.: 'Kr'
Literatura
„Gazeta Łódzka” 1993, nr 10 (80); Roman Kramsztyk 1885-1942, katalog wystawy, Żydowski Instytut Historyczny, Galeria Sztuki Współczesnej Zachęta, Warszawa 1997, s. 241, poz. 95 (il.)